Może to dlatego, że jeśli jakieś święta mają się nie udać, to będą to te wypadające w całości w weekend.
Co nie zmienia faktu, że tak naprawdę: Ludzie, daliście sie zrobić w fujarę! To wcale tak nie działa, że jak myślisz, że byłeś grzeczny cały rok, to teraz będzie fajnie, super, extra. Dwiedzieć się, że święty mikołaj nigdy cię nie odwiedził i nie ma tego w planach - bo NIE ISTNIEJE - to wcale nie największa tragedia. W sumie od tego punku z roku na rok jest coraz gorzej...
Z czekoladą za paznokciami opracowuję własną teorię predestynacji. Że człowiek się rodzi i o razu tego chce. Że potem w jednym przypadku na sto życie chce dokładnie odwrotnie.
Siedzę i rozmyślałm nad współczynnikiem desperacji w akcie osiągania formy podjętej przy predestynacji.
Równocześnie sporo czytam. Nie, nie buddyjskich mnichów. O liberalnym pomyśle ulegania, wypierania się siebie, pod zasłoną innowacji.
...wstaję obudzona bólem wszystkiego, co może boleć i swędzeniem jeszcze większej ilości części ciała, po nocy kiedy z bólu i swędzenia miałam same koszmary, a Babu pyta mnie, czy chcę pobudzającą - 3 min parzenia - czy na spokojenie - 8 min.
7 min porannej toalety trwa wieczność.
Po 8 min jestem zupełnie uspokojona. Sparaliżowana. Chcę się położyc.