ZABIŁEM JĄ Z MIŁOŚCI. 

Upokorzyłem ją. Po prostu to leżało w mojej naturze, by pokazać jej jak wiele daje innym, nie zostawiając nic sobie. Obejmując ją od tyłu, po prostu rozdarłem jej najnowszą sukienkę którą kupiła wczoraj na ulicznym straganie. Jej kiedyś jędrne, nieskazitelne ciało, było oszpecone siniakami zboczonych nimfomanów, własnych okaleczeń z niesmaku, wczorajszymi ugryzieniami podczas naszego wieczornego seansu oraz jedna wielka blizna na jej brzuchu. Tak, urodziła to przeklęte dziecko jednak nawet na nie nie spojrzała, uciekając z szpitala, jak tylko została sama w sali. Nie wiedziałem dlaczego nadal z nią mieszkam, dlaczego nadal dziele z nią i z setką obcych facetów łóżko i dlaczego nasza własna kawalerka zamieniła się w burdel. Ja już nawet nie mam własnych czterech ścian, ani własnych ramion. W sumie to mam jedynie kolejną paczkę fety od jednego z jej klientów...