Z każdą minutą niestety coraz bardziej się od niej uzależniałem. Na swój sposób kochałem wyciągać ją spod prysznica, gdzie osuwała się po kafelkach obrzydzona swoim ciałem, i przykładać lód do samoczynnych zadrapań jakimi sobie wymierza karę po każdym dniu spędzonym w pracy. Dziwne że takimi samymi zadrapaniami obdarowuje mnie kiedy uprawiamy tak zwaną miłość w naszej sypialni. Kochałem też przytulać ją do siebie i czuć jak tusz z jej rzęs brudzi moje ramiona, kochałem to jak błagała mnie zrozpaczona o pudełko tabletek nasennych by nie musiała tego dłużej znosić, kochałem też gdy siedziała cały dzień pod kocem, nie mówiąc ani słowa. Kochałem w niej wszytsko, nawet gdy dawała mi w twarz gdy dowiadywała się o kolejnej zdradzie. Ona się sprzedawała za pieniądze, ja pobierałem opłatę cielesną w zamian za moje małe biznesy. Byliśmy podobni, równie obrzydliwi.