bardzo długo poszukiwałam zdjęcia które odzwierciedliłoby to co czuje...
nie znalazłam...
ale jakieś przecież musiałam dodać...
(zdjecie z kilku dni temu. w tle Drobny gangster i pierwszoplanowo ja [mi sie podoba])
nie lubię mieć mętliku w głowie... w mojej głowie mnóstwo, żeby nie powiedzieć od ch**a myśli które odbijają sie od siebie wzajemnie i dalej lecą zupełnie po to, żeby odbić się od innej...
znów martwy punkt?!
co dalej robić?
w którą strone iść?
w prawo? w lewo? prosto? wstecz?
eee..., nie..., (we)? wstecz sie raczej nie podąża... przeszłość... było, minęło...
w strone czegoś nowego? a może cały czas trwać w tym co mam?
to nie miałoby sensu, ponieważ nie odpowiada mi teraźniejszość... ZDECYDOWANIE!
nie tak chce żeby było...
nie mówie też ze ma być tylko tak jak sobie to wymyśliłam i jakbym chciała zeby było.
ale może choć odrobina tego czego pragne w życiu należy mi sie?
tak od tak... po prostu...
a moze faktycznie mam klapki na oczach i nic nie widze, a mi wydaje sie ze wiem wszystko i to mnie nikt nie rozumie? moze to tak naprawde ja jestem pierdolnieta a nie ci prawie wszyscy wokół mnie?
chcę coś zmienić... to mnie zatruwa... wokół mnie toksyczne powietrze... jestem niczego nie warta? czy ci niektórzy mają racje?
dlaczego mi wydaję się że to absurd?! co robię źle? cholera !!!
musze znaleźć kogoś takiego do rozmowy... zebysmy mogli usiasc i porozmawiać ze sobą o wszystkim... i zeby ten ktos chociaz staral sie mnie rozumiec... nie lubie jak ktos z gory zaklada ze pierdole glupoty...
nie mam z kim rozmawiac...
zamykam swoje mysli w glowie...
zadko kiedy wypowiadam swoje zdanie...
wyzbylam sie wiekszosci zachowan ktore nabylam bedac pewna siebie...
czy teraz jestem pewna siebie?
nie...