Zdjęcie robione gównianym telefonem komórkowym.
Ale po lewej stronie znajduje się osoba, która jest dla mnie najważniejsza na Świecie.
Kinga.
Imię, które dźwięczy w moich uszach jak dźwięk dzwonu z brązu.
Piękna osoba.
Wspaniała i jedyna na Świecie.
Kochana i umiejąca przebaczać.
WSZYSTKO.
Święta.
Tsh...beznadziejne.
Spaliła mi się płyta główna i piszę to z kompa u Dziadków.
Fałszywe udawanie i trzymanie rodziny na siłę.
Niektórych osób nie chcemy zobaczyć.
Życzenia wysyłane SMS'em, sztuczne i udawane.
Wiem tylko, że nasze są szczere.
A miś mi dalej pachnie, chyba zacznę go trzymać za dnia w hermetycznym opakowaniu, by zapach nie uciekł.
I będę wyciągał tylko na noc, by poczuć Twój zapach i udawać, że to Ty.
Pewność siebie niektórych ludzi, o wyższości swojej nad innymi.
Szkoda aż się na ten temat rozpisywać.
Ehh, Święta zabrały mi jeden dzień z Kingą, praca trochę więcej...
Każdy dzień bez Ciebie to udręka, przyprawiająca o chore myśli z przeszłośći, których nie chcę mieć przed oczyma.
"Rape me,
Rape me, my friend..."