Chciałabym Cię zapytać czy masz może ochotę na truskawki z bitą śmietaną? Na babeczki z jagodami na polanie pełnej mleczy? Rozmowę na kocu w lesie, między drzewami? Pluskanie nogami w pobliskim jeziorze? Czy masz ochotę na coś innego, niż tylko bycie konsultantem w zakupach ośmiu odcieni różu do policzków Twojej obecnej adoratorki?
Nigdy nie przejmowałam się dwiema różnokolorowymi skarpetkami na moich stopach, nie przywiązywałam większej uwagi do układania włosów czy nakładania makijażu. Nie liczyłam się z opinią ludzi, którzy być może próbowali doszukać się we mnie wszelakich form lekceważenia, obojętności czy braku zainteresowania z mojej strony rzeczami, które były dla większości priorytetem. Lubiłam, a nawet nadal lubię z kubkiem kawy z automatu oparta nogą o szklaną ścianę przystanku obserwować ich zmagania z samymi sobą. Z parasolem na deszczu, zawieruszeniem biletu czy z myślami, które wymalowane jak obraz artysty eksponują się na ich różnorodnych twarzach.
Niby nie czuję, niby mam to gdzieś, niby się jeszcze przyłapuję na delikatnym uśmiechu, kiedy mijam go, gdy pochylony nad maską samochodu dysponuje mało elokwentnym słownictwem. Niby jest ale chyba już go nie ma.
Myślałam dzisiaj o nas obok niedojedzonej gorzkiej czekolady, która leży na drewnianym stoliku. Włączona gdzieś pod poduszką Mp3 wciąż cicho nuci IX Symfonię Beetovena. Za oknem już świt, a Ciebie nie ma i chyba nie wpadniesz na śniadanie, nie wpadasz już rok.
Jesteś niebem obserwującym chmury. A wydarzenia, ludzie, sytuacje, to obłoki, które po nim przepływają. Tylko przepływają. Dlatego nie próbuj ich zatrzymać, bo na pewno odpłyną wcześniej, czy później. Gdy przytrafia Ci się coś pięknego albo bolesnego, powinnaś zrobić krok, odstąpić od siebie i popatrzeć z dystansu. Ludzie, których kochasz, to właśnie takie chmury. Są na Twoim niebie dłużej lub krócej, ale nigdy na zawsze.
Opcja: zaprzyjaźnij się z samym sobą jest idealna, a właściwie jedyna, żeby nie czuć się megasamotnym w życiu.
Uczucia innych zawsze były dla mnie ważniejsze od własnych. Stojąc z boku przyglądałam się cudzemu szczęściu. Nawet Bóg mnie nie rozumiał.
Naucz się słuchać, okazja czasami puka bardzo cicho.
Jesteście tak żałośnie prości. Wystarczy kawałek zgrabnego tyłka i już nie wiecie jak się nazywacie.
Jeśli problem jest w Tobie to nawet ucieczka na drugi koniec świata ci nie pomoże.
Każde jego spojrzenie brała sobie do serca. Niepotrzebnie.
Z natury była skłonna do śmiechu, wesoła, lubiąca zgodę, ale wskutek bezustannych nieszczęść i niepowodzeń zaczęła z taką pasją żądać i wymagać, by wszyscy żyli w zgodzie i radości i nie ważyli się żyć inaczej - że teraz najlżejszy dysonans, najbłahsze niepowodzenie wytrącało ją z miejsca nieledwie w zapamiętanie; w mig, bezpośrednio po najbardziej wygórowanych nadziejach i fantazjach, zaczynała przeklinać swą dolę, drzeć i szarpać wszystko, co było pod ręką, tłuc głową o mur.
Potem, przez następne miesiące, wydawało mi się, że żyje za kare. Nienawidziłam poranków. Przypominały, że noc ma swój koniec i trzeba znowu radzić sobie z myślami.Ze snami było jakoś łatwiej.
Serce podobno można złamać tylko raz.. Ja ci dziś powiem, że to największe kłamstwo jakie słyszałam.
Szukaj w sobie siły, entuzjazmu i namiętności.Żyj najpiękniej jak umiesz. Po swojemu.
A gdyby zniknąć, tak bez zapowiedzi i odszukać wszystkie niespełnione marzenia a potem posegregować je od najważniejszych do najmniej ważnych? Wiesz, że zajmowałbyś pierwsze miejsce?
Pewnego dnia na przystanku autobusowym dosiadła się do mnie starsza pani. - Jestem zakochana w tym samym mężczyźnie ponad pięćdziesiąt lat. Byłam naprawdę wzruszona, ale ona dodała wtedy: - Chciałabym tylko, żeby on o tym wiedział.
Kiedyś ludzie o nas zapomną, może będą płakać przez tydzień, może miesiąc, może nawet rok, ale w końcu zapomną, więc przestań się nimi przejmować, zacznij myśleć odrobinę bardziej egoistycznie, bo to właśnie ty, jesteś osobą, na której powinno ci najbardziej zależeć, i to ty, będziesz ze sobą do samego końca.
Chyba na prawdę nie zdajesz sobie sprawy jak wielką wagę przywiązuję do słów.