Już dawno mogłam się poddać.
Mogłam pozwolić sobie uschnąć.
Mogłam przestać jeść, pić.
Mogłam przestać zauważać niebo i przestać czuć zapach kwiatów.
Ale tego nie zrobiłam.
Nie było i nie jest łatwo.
Nie muszę już zaciskać zębów, mogę spać, nie zbiera mi się na płacz.
Czyli da się żyć.
Tylko nie mogę patrzeć na żółte prymulki, ogień kojarzy mi się z jednym i coś mnie ściska w środku kiedy czuje zapach świeżo zmielonej kawy.
Ale da się żyć i da się być szczęśliwym.
Wcale nie z przekory.
Człowiek przyzwyczaił się do przetrwania, dlaczego miałybyśmy być gorsze?