Biorąc linę spojrzałam przez okno, było pięknie
Barwne kwiaty, przyroda rodzi się do życia, niedługo i tak wszystko zwiędnie
Zawiązałam ją, ręce mi nie drżały, robiłam to już setki razy
Pomyślałam tylko o tym jak człowiek potrafi być podły, że wszystko inne blednie
Jebać to, każdy jest zły, niejedna zakonnica o gwałcie marzy
Gdy w tym samym czasie płaczą ofiary nieletnie
Pojawił się, uśmiech na mojej twarzy
Spokojnie założyłam na głowę pętle
Staram się nie myśleć o Tobie, bo czasem łatwo się sparzyć
Lecz z chwilą jakby miękne
Tak jakby pękało serce
Nogi wiszą bezwładnie
Nie próbuję się ratować
I tak co dzień, zabijać się będę od nowa..