I nagle ten Anioł stał się nielotem.
Białe skrzydła poplamił błotem,
Serce bez skazy nieczyste się stało,
Tylko poszarpana biała szata okrywa jego ciało.
Bez jednego jest skrzydła
- Drugie się złamało.
Prawdziwej przyjaźni smaku nie doznał,
Żadnego życzliwego serca dotąd nie poznał.
Począł wołać "Dość! mam życia! Dość!"
Gdy nagle stanął przy nim niespodziewany gość.
Skrzydło również miał jedno
- Drugie złamane.
Lecz głębszą i większą miał w skrzydle ranę.
W wielkim morzu smutków kropla nadziei,
Wiara, że wszystko na lepsze się zmieni.
I złapały się za ręce,
Dwa Anioły.
I pomagały sobie nawzajem w podzięce,
Oparte na skrzydłach przyjaźni...