tak sobie myślę, dużo, wspominam, oglądam zdjęcia.
wspominam i widze na zdjęciach tryskająca z nas radość.
wspominam wypady wszelkiej treści.
długie spacery po mieście i parku.
wcinanie frytek, zasmakowanie kebaba, alkoholizację wszelkiej maści i odpały na zdrową żywność.
czytam poprzednie posty o pielęgnowaniu ogniska i utrzymywaniu ognia.
i tak myslę..
gdzie to jest? czemu tak się skończyło?
przepraszam za wszelakie błędy.
ale wiem, ze to nic nie zmieni.
nie wiem czy jest jeszcze sens to zmieniać.
gdzieś zniknęło zaufanie, chęć bycia blisko.
w chamski sposób prawdziwe poznanie siebie otworzyło oczy.
rzeczy nie do zaakceptowania.
ale jakis taki..
żal?
że 10 lat legło w gruzach. tak, o.
przez tyle lat nie zdąrzyłyśmy sie poznać?
niewiemniewiemniewiem.
szkoda,bardzo szkoda.
ale chyba uraz jest zbyt duzy obustronnie.
bo lubisz.