Cały czas jest świeeetnie. Cały czas się śmieje. Cały czas czuje się dobrze. I w tym całym czasie codziennie przychodzi taki moment, kiedy ktoś albo coś, może nawet nie dosłownie, ale przypomina mi. Przypomina mi o nim, przypomina co było, co miało być, a czego nie będzie, dlaczego tego nie będzie i co zrobiłam źle, że to schrzaniłam. I wiem, że to wcale nie moja wina, że to wszystko się skończyło, ale mimo to, że on mnie zranił, próbuje go usprawiedliwić przed samą sobą. A przecież znam prawdę.
I chociaż wiem, że do tego nie dojdzie, ciągle czekam, aż wrócisz. </3