pisząc tu wyrzucam z siebie wszystko co jest tak naprawdę złe. Nawet jeśli nikt tego nie czyta, mi jest jakoś lepiej. W sumie nic złego się nie dzieje, być może tak naprawdę już nie odczuwam kiedy jest źle.. może źle mi jest codziennie i stało się to już monotonią ? Wiem, że widziałam dziś osobę, której tak naprawdę nienawidzę.. Być może stwierdzenie "nienawidzę" jest zbyt duże, aczkolwiek nie da się inaczej nazwać tego jak ta osoba na mnie działa. Podnosi mi się ciśnienie na sam widok. Pocieszam się, że jest tłusta... Zaś z drugiej strony. kocha siebie. Tego mogę jej pozazdrościć., bo ja w przeciwieństwie do niej, nienawidzę siebie. Czuje sie taka bezsilna... nie potrafię zrobić kroku w stronę kalorii, nie potrafię im się postawić. Z takim podejściem nic nie zdziałam i zawsze już pewnie będę się czuła tak jak się czuję. Albo zrobię coś w kierunku pokochania siebie. Myśle, ze to jest niemozliwe. jej.