cholerawieco.
jest tyle rzeczy, które chciałabym napisać, ale chyba zadowolę się nabazgraniem czegoś na kartce papieru i potem spaleniem tego, bo już o niczym z nikim nie można porozmawiać w stu procentach szczerze, bo ciężko, żeby inna osoba wszystko rozumiała tak samo. w grę wchodzą uczucia, odczucia, przeświadczenia, uwarunkowania psychiczne i cała masa innych rzeczy. i nie ma dwóch takich samych ludzi.
pozostaję pod wrażeniem środowego koncertu 'In terra pax'. zwłaszcza utworu pana Whitacre'a, konkretnie to drugiej części. chociaż i tak padło mi na mózg.
kala kalla kula sheli u'vekalut tishak hi li...
coś, do czego wróciłam, zmieniło się w totalną mieszaninę stylów; teraz lecą mi w głośnikach słodkie kołysanki raczej dla ukochanej kobiety niż dla dzieci...
mam sieczkę w głowie, zmiksowane myśli i odczucia, a musze je uporządkować i jeszcze w międzyczasie korzystać z nich tak, żeby niczego nie pomieszać, bo wyjdzie jeszcze większy burdel.
miałam ambitny plan, jednak po przyjrzeniu się szczegółom wymiękłam. nie znajdę czasu na dopracowanie tego.