Nie pisalam dlugo.. Nie wstawialam nowych zdiec...
Ale mam jakis taki humor.
Raz mi sie chce plakac, raz smiac.
Raz wrzeszczec, a raz siedziec cicho.
Chce sie wygadac, ale zeby nikt o niczym nie wiedzial.
Wszystko zaczyna mnie denerwowac.
Ale kiedy gdzies wychodze zaczynam sie smiac.
Nie cieszy mnie rock, wole teraz hip-hop.
Boje sie, ze nie mam kogos komu moge sie wygadac.
Ze powoli trace przyjaciól...
Jesli wogóle ich mialam!
Bo... bo przyjaciel to ktos, kto nie pyta co ci
jest, tylko pozwala sie wygadac...
Przytuli i powie, ze wszystko jest ok...
Ze przejdzie to z toba!
A teraz? Próbuje wytrzec lecace po policzku lzy!
I co?! Placze bez powodu??
Nie... Boje sie, ze nikt mnie nie zrozumie, ze nie mam
kogos bliskiego...
No zobaczcie!
Nawet moje notki sensu nie maja...
Wszystko zaczyna sie zalamywac.
Trace grunt pod nogami.
Czuje sie zle, bo chyba nikt nie przejdzie tego ze mna...
Kazdy przechodzi dolki w zyciu...
Niestety dopiero wtedy okazuje sie,
kto jest prawdziwym przyjacielem...