http://www.youtube.com/watch?v=fMXwSdgM_uw
uderzam po raz kolejny pięścią w ścianę, po raz kolejny ściska mnie w gardle, po raz kolejny ból zaciska mi pętle na szyi.
Dzień jak co dzień.. Dłuży się niemiłosiernie... Przez głowę przemyka tak wiele myśli.. Nie sposób sobie z tym dać rady... Jedynym moim lekarstwem na to jest wstwienie wody w takim starym czajniku z gwizdkiem. Odgłos, który wydaje to urządzenie jest przeraźlwe, ale to jedyny sposób dzięki któremu w mojej głowie nie pozostaje całkowicie nic..
Są momenty, że łzy same cisną się do oczu.. Nie potrafie nad tym panować.. Chcę wszystkie swoje uczucia i emocje schować głęboko w sobie.. Za dużo tego, za dużo.. Wszystko się zwyczajnie ze mnie wylewa, wypływa... Krzyczę, płaczę, mam napady furii, mimo iż tak bardzo się przed tym bronie.. Nie daje radyy...
Zamykam się w łazience.. Puszcam wodę do wanny. Skulona obok przyglądam się jak woda tak zwyczajnie napełnia wanne.. Po chwili wanna staje się pełna i zaczyna zalewać łazienkę.. Pozostawia po sobie wiele do sprzątania.. Podobnie jest ze mną... Przez 16 lat mojego życia udawało mi się wszystko tłumić, ale teraz zwyczajnie nie jestem w stanie tego kontrolować... Robie bałagan wokół siebie,zalewam smutkiem i cierpieniem wszystko i wszystkich..
Wszystko co mnie otacza przybrało szarych i ponurych barw.. Czuje się tak jakby słońce już zaszło na wieczność.. Okropne samopoczucie sprawia, że nie mam ochoty na nic.. Szkołę, znajomych na zwyczajne podstawowe czynności życiowe...Popadam w depresje.. Głupie pomysły + płacz+ ja = zły Koniec...
Nastąpiło w moim życiu coś... a raczej nicość... Koniec...
Chcę zwyczajnie zapaść się pod ziemię lub nie czuć totalnie nic... Być twardą i wredną SUKĄ...
przebudziło ją ukłucie w sercu, tłumaczyła je zimnem kłębiącym się po pokoju, ale to nie było to. niezdarnie wygramoliła się z łóżka, odrzucając kołdrę najdalej od siebie. przejął ją dreszcz zimna i strachu. próbowała wstać, ale nogi się pod nią ugięły. bezwładnie usiadła na skraju łóżka starając się nie tracić zmysłów, nie tonąć w omdlewającym marzeniu. kolejny dreszcz sprawił, że zmrużyła oczy. pierwsza łza zaczęła nieśmiało tworzyć mokry ślad na jej policzku, zatrzymała się tylko na brodzie, by skapnąć na podłogę i cicho odbić się od posadzki.. siedząc tak usłyszała szloch, powoli otwarła oczy. wtedy dotarło do niej, że słyszy własny płacz. na chwilę wstrzymała oddech. znów poczuła ukłucie w okolicach serca. wytarła policzki i odgarnęła grzywkę, która zaczęła ją drażnić. przyciągnęła do siebie kołdrę, wiedziała że szybko nie zaśnie, więc położyła się na wznak i wyobrażała sobie, że nie jest sama, że ma swojego księcia
Pozdrowionka Olciaaa ;(