od pewnego czasu wszystko jest nie tak, jak być powinno. nic się nie układa po mojej myśli. nic, zupełnie nic. było dobrze, ale coś musiało się rozjebać, musiało.. może i to po części trochę moja wina.. ale ja nie chciałam, żeby tak wyszło. cały czas o nim myślę. nie potrafię przestać. w moich myślach cały czas tylko on. już sama sobie z tym nie radzę. a jest tak źle, że my nawet nie umiemy już normalnie ze sobą rozmawiać, to mnie boli.. a najbardziej boli mnie to, że mówił, obiecywał a i tak bierze to ścierwo..
i ma wszystko w dupie.
'spójrz na mnie, w moje oczy.
i powiedz, że nie czujesz nic w środku..'