Taki tam Glejzuś.

Moja trip do Germany zakończyła się imprezą, po powrocie, zamiast odpocząć i leczyć 'kaca'... kolejna impreza. Bardzo udana, bo z najlepszymi przyjaciółmii!! Gandzia, Smerfik, Assasssin, kocham z nimi imprezować.

Dzisiaj idę właśnie od Patolaa trochę pobawić się w kucharzy i ugotować lazanijijiee :D Taką wege, ofc. I napić też troszkę. Piwa już siedzą w lodówce :D

Wczoraj byłam u mamusii, ale tej takiej trochę fajniejszej. Kupiłyśmy wcześniej z Patolem winko i tak kulturalnie wypiłyśmy u Ewy w kieliszkach :D Trochę sobie pośpiewałam dla nich (oczywiście to, czego tak nie lubią "This day is going to be perfect, this day has been just perfect, This day was going to be perfect ect."). Patolowi podobała się moja kołysanka dla niej (nie dziwię się, zaraz po głosie Cadence, to Fluttershy mi wychodzi najlepiej - RD trochę też, ale jak się baaardzo postaram). 'Hush now, quite now its time to lay youu sleepy head'.  Powrót był ciężki, nie, nie byłam pijana (nie po winie 10% -.-). Wiozłam po raz pierwszy piwa na rowerze i trochę mnie pchało na lewą stronę, ehh.

Ale mam straszne przesłuchy cały czas. A to, że ktoś mi puka, a to że ktoś chodzi po strychu... -.-

Szykowanie do Gandzi idzie mi bardzo mozolnie. Przynajmniej narysowałam Glaze'a w 10 minut :D To nie było trudne...

Kolejne zamówinie od Mary tym razem. Jeszcze mam snajpera narysować koledze. Oczywiście nic za darmooo. Jak wiadomo mam dużo z Dashie i jestem leniwa, więc robię tylko proste rysunki dla siebie. Taki snajper, czy wilk jest dość trudny, jeśli nie ma się weny, żeby go zrobić, a ja kocham rysować tylko kucyki i ich człowiecze formy :D Ale zrobię to, zrobię. Mam dobre 3 tyg na rysunek Mary. A Marek nie powiedział mi jeszcze na kiedy chce tego snajpera.

Powiem wam w sekrecie, że już prawie zrobiłam tego wilczka :D I wyszedł awesomeeeee. Niestety nie mogę go tutaj pokazać :P

Bless Your Face, Boop.