obserwowała taflę wody.
do momentu aż ta nie stawała się zimna.
strumień zagłuszał myśli.
szept - to upokarzające. nie chcę. myśl - zaraz po tym przychodzi ta sekunda, sekunda bez czucia. sekunda bez mrugnięcia, z przytkniętym policzkiem do płytki. nie trwało to długo, każdy w końcu musi mrugnąć. a rzeczywistość za zasłonką już nie mogła się doczekać.
między nami strach, między nami brud,
nie do wiary jak łatwo zgubić sens...
jeśli siedzisz na balkonie paląc ostatniego papierosa, przy deszczowej pogodzie i zakazanej muzyce w uszach, odkrywasz coś nowego w swojej głowie i planujesz się naznaczyć - nie możesz się zastanawiać.
wątpliwości mają to do siebie że powodują przyśpieszone bicie serca, trzęsienie dłoni, może podnoszą adrenalinę ale w większości przypadków sprawiają, że zerygnujesz. później dostajesz w twarz rozczarowaniem własną osobą.
co pozwoli przebić się przez mrok?
ja nie zrezygnowałam. zastrzeliłam się październikiem w łeb.
przyszło mi zastanawiać się nad własnymi wnioskami, i to chyba nie jest to brak wiary tylko zwyczajna głupota.
i nie masz prawa pijany starcze policzyć tego grzechu.
stan: stabilny.