Prymitywizm mnie poraża. No na przykład:
"-Ostatnio murzyna wiedziałem
-i coś zrobiłeś?
-Wesoły byłem a tu nagle taki wk*rw, po drugiej stronie ulicy szedł
-bezsens taka nienawiść, bez powodu praktycznie
-Dobrze że nie przeszedł obok bo bym musiał się umyć, no ale ja czuje obrzydzenie, tak jak niektórzy nie lubią zupy pomidorowej. To samo"
I gdzie tu jakikolwiek sens? Może jakiś ukryty? Nie... Nic w tym sensownego nie ma... Choroba? Przytłacza mnie wszechobecna tępota i ograniczenie. Moja również... Zbyt wielu rzeczy nie potrafię zrozumieć.
Pozdrawiam
Ps. fota przed obrazem mojego ojca