Tak jak w temacie. Krótko o moich przyjaźniach, które... mam i którego miałem, a teraz zanikły.
Może zacznę od bardziej pesymistycznego podejścia (chociaż go nie lubię)
Miałem... kilkoro przyjaciół, takich z prawdziwego zdarzenia, a przynajmniej jedną osobę, którą w 100% uważałem za... przyjaciółkę. Nie ukrywam, że przyjaźń z dziewczyną źle się kończy, bo najczęściej zakochuje się jedna ze stron, a druga ma wtedy problem. Ja byłem tą osobą, co się zakochała i... nadal ciężko mi się o tym mówi... Jestem chyba ciężkim przypadkiem :)
Nie spodziewałem się, że nagle od tego może mi się zrobić naprawdę smutno...
Powinienem się jednak niedługo ogarnąć, więc... nie ma co się teraz jakoś roztkliwiać ;)
No to... wracam do tego co mówiłem, bo chcę to wyrzucić z siebie. Także, zaczęło się od tego jak... rozpoczął się rok szkolny/akademicki (w moim przypadku). Chociaż... Hmm... mogę rzec, że rozpoczął się ten okres separacji, niszczenia stosunków odkąd znalazła nowego chłopaka.
Tak, kłócę się ze sobą, że to dobrze. Chłopak jest naprawdę w porządku, trafiła w dobre ręce, ale... jak tam byłem to wewnętrznie chciałem być tylko z Nią, sam na sam, bez Niego obok. Do tej pory pamiętam tyle wspólnych momentów, zwłaszcza wtedy jak mogłem mieszkać w Jej domu przez te 3 dni i... leżeć obok Niej... To było świetne uczucie, którego nigdy nie zapomnę. Tak, to jest to, co mnie niszczy i pewnie po części niszczy mój obecny związek, ale walczę z tym :)
Czy coś się zmieni tutaj? Może? Nie wiem, jak nie napiszę do Świąt, który uważam, za specjalny okres do tego typu rozmów. Nie mówię o tym, że ponownie powiem Jej co czuje, ale... po prostu chcę wyjaśnić sprawę z Nią czy cokolwiek da radę poprawić w naszej zanikającej przyjaźni.
Teraz krótko o pozostałych przyjaźniach.
Mój przyjaciel, tak, mówię teraz o płci męskiej :p
Jest ciężej, ale ostatnio coś ruszyło, jednak myślałem, że kolejna ważna, naprawdę ważna przyjaźń zniknie.
Nawet jest możliwość, że jakoś się umówimy na piwo, by obgadać stare czasy :D (Mówię tak, jakbym miał z 50 lat xDD)
No i oczywiście mógłbym mówić, jeszcze o przyjaźniach mniej znaczących... Hmm... w sumie to nie były przyjaźnie, ale bliskie znajomości. Zanikły, wieeele z nich. Czasami mi szkoda, ale... i tak mam za mało czasu, na wirtualne znajomości, bez spotkań.
No dobra, teraz optymistyczniej, jednak jak to piszę teraz, to jeszcze ciężko mi się otrząsnąć po tym, co napisałem przez kilkoma minutami, ale uda mi się ;)
Na uczelni mam... 2 bliskie przyjaźnie... a na pewno znajomości, zwłaszcza jedna jest znacząca.
Ooo... mógłbym tu jeszcze wspomnieć o... pewnym dziwnym przypadku, ale to na następny raz ;)
Znajomości oko w oko są jednak najlepsze, najskuteczniejsze i często pozytywne :D
Dobra, mało opisałem tych pozytywnych, ale może dopiszę coś w następnym wpisie, dzisiaj nie mam siły.
Trzymajcie się, dobranoc ;D