No więc moje życie... w pewien sposób nabiera kolorów
Gdyby nie ten nawał nauki i roboty na studiach, to na razie jest coraz lepiej.
Integrujemy się, wspólne wyjścia, rozmowy, żarty. Tak, tego mi brakowało. Bliskości drugiego człowieka.
Na dodatek przyjeżdża do mnie przyjaciółka w następny piątek. Musi coś załatwić, a przy okazji... Będzie u mnie spała.
Jednak nic z tego nie będzie więcej, ponieważ Ona... z resztą nie mogę powiedzieć. Uważa mnie za przyjaciela, nic więcej.
Ale tu nie rozpaczam. To i tak nie ma sensu.
Działo się wczoraj i dzisiaj rano, ale kryzys zażegnany, na szczęście. Przez moją głupotę straciłbym kogoś ważnego i... muszę też bardziej w siebie wierzyć. Za mało wiary mam w sobie.
No dobra... nadal wierzę, że połączę się z Kise, że jak tylko do Niej wpadnę w styczniu to... pocałuje Ją i będziemy w jakiś sposób bliżej siebie niż do tej pory. Chociaż i tak jesteśmy naprawdę w bliskich stosunkach.
Bliższej osoby (poza rodziną) nie znam. Bym wszystko poświęcił dla Niej, naprawdę. Tylko, że musi mieszkać tak daleko ode mnie :(
I tak już wpadłem na pomysł by przenieść się na magisterkę do Wrocławia. Wtedy już będę blisko Niej *uśmiecham się*
Teraz jednak dobranoc wszystkim. Jutro kolejny ciężki dzień na uczelnii... Eh...