photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 28 CZERWCA 2012

Gościnność, checked!

Historia o jedzeniu, ale nie do końca amerykańskim. Zanim jednak dojdę do sedna, kilka zdań wprowadzenia z najciekawszego jak do tej pory dnia w stanach.

 

W poniedziałek, ja oraz dwie turczynki (Melike i Ecem czyt. Edżam), a także opiekunka naszej 5-osobowej grupy Tina oraz jej przyjaciółka Pietra (włoszka, mieszkającą od 40 lat w USA), odbyliśmy podróż do Hyannis. Pojechaliśmy załatwić najważniejszy dokument w USA, mianowicie Social Security Card. Bez niego w tym kraju się nie istnieje. Tylko dzięki niemu można legalnie mieszkać, pracować, otworzyć konto w banku itd. Miała to być tylko formalność (i była) tyle, że okazało się, iż przed nami czeka jakieś 50 osób. Spędziliśmy tam prawie 3 godziny stojąc na korytarzu gdyż pomieszczenie mogło pomieścić zaledwie 15 osób. Tina była zdruzgotana, że przyszło nam stać w takiej długiej kolejce. Nie pomagało tłumaczenie, że europejska biurokracja działa właśnie na zasadzie kolejek.

 

Generalnie było całkiem miło. Przez 3 godziny dowiedzieliśmy się bardzo wielu rzeczy na bardzo wiele tematów więc nuda nie doskwierała. Kpiliśmy z wszystkich i z wszystkiego. Poczucie humoru obie mają nieziemskie. To lubię! Niestety turczynki po angielsku w zasadzie nie mówią i jest to pewien problem, ale może z czasem się to zmieni. Do siebie mówią po turecku (czego nie robią bułgarki, ale je przedstawię kiedy indziej), a z nami w kuchni, w której spędzamy dużą część dnia, raczej nie siedzą no bo i tak nic nie rozumieją. Jak mamy chwilę to coś je tam uczymy, ale idzie opornie. Tłumaczenie znaczenia pojedynczego słowa po angielsku jak one i tak nie rozumieją słów za pomocą których tłumaczymy im to jedna słowo jest dużym wyzwaniem. Mają turecką książkę do angielskiego, ale ta stale leży w kuchni. Kto wiem, może one wcale nie mówią po turecku :D.

 

Po opuszczeniu biura pojechaliśmy po raz pierwszy do amerykańskiego mall-a (centrum handlowe). To rzeczywiście jest powierzchnia nie do ogar nięcia. Sklepy po horyzont, wielkie parkingi, a wszystko oczywiście parterowe więc rozlane na wielkiej powierzchni terenu. Teraz już rozumiem, że zgubienie się w mall-u albo wielogodzinne szukanie samochodu na parkingu jest możliwe. Zjedliśmy lunch, ja oczywiście burgera, pierwszego na ciepło w stanach. Bez rewelacji. Dupy nie urywał i mam nadzieję nie urwie. Potem tureckie niemowy (sympatyczne dziewczyny, no ale nie możemy się dogadać) poszły na shopping , a my we trójkę łaziliśmy po mall-u i rozmawialiśmy, zerkając do ciekawszych sklepów. Research zrobiony i już wiem, że na trampki będę potrzebował drugiej walizki.

 

Wracając do lunchu. Poruszyliśmy temat wyposażenia naszej kuchni. Obie przewodniczki naszej wycieczki były zszokowane tym, że nie mamy w niej żadnej kuchenki ani piekarnika. Podkreślę, że na wyposażeniu mamy tylko mikrofalówkę, toster, lodówkę i ekspres do kawy. W zasadzie byliśmy na to przygotowani, bo jest to napisane w kontrakcie. Poza tym to ameryka, tu się jada mrożonki. Obie jednak nie mogły uwierzyć, że przez 4 miesiące będziemy jeść mrożone rzeczy.

 

Teraz zaczyna się najciekawsze. Postanowiły ugotować nam obiad na następny dzień. Mówiłem, że to nie jest ich problem, że szkoda ich czasu i pieniędzy, że jakoś sobie dajemy i damy radę. Nie, to będzie prezent! Tina stwierdziła, że skoro ich córki są na drugim końcu świata -> w Californii (hello! Świat nie kończy się na drugim wybrzeżu!) to teraz my przejmujemy rolę ich córek i synów dla których trzeba gotować :D. Tak też się stało jak powiedziały. We wtorek, o godzinie 17, po naszej pracy przyjechały obie z jedzeniem dla batalionu. Pietra przygotowała dla nas ogromną aluminiową formę wypełnioną makaronem z sosem pomidorowym, mozzarelą i bazylią. Do tego 40 kotletów (średniej wielkości kulki z mięsa mielonego, popularne we Włoszech), włoski ser do posypania zapiekanki, chleb i ciastka na deser. W 6 osób nie potrafiliśmy zjeść tego w dwa dni.

 

Co jest jednak najlepsze? Pietra zdecydowała, że może dla nas gotować regularnie! Nie ma za dużo zajęć, a gotuje codziennie więc po prostu będzie gotować dla dodatkowych 6 osób :O! 20 dolarów od osoby za tydzień. 20!! Co to są za pieniądze? Mieliśmy to przedyskutować jak wróci reszta ekipy, ale jak wrócili nie było czego przedyskutowywać. Zadzwoniłem do niej wieczorem i powiedziałem, że wszyscy jednogłośnie zaakceptowali ofertę i catering może wystartować w czwartek. Oczywiście podjęliśmy decyzję, że 20 dolców to za mało
i otrzyma od nas więcej, ale ona tego jeszcze nie wie ;)

 

Jakby tego było mało, umawialiśmy się, że w środę nie ma żadnych dostaw. Kolejny ciepły obiadek przyjeżdża w czwartek, a potem w dopiero w poniedziałek. Tina z Pietrą w weekend jadą do NY, a my pozjadamy mrożonki. Tina planu oczywiście nie dotrzymała i 4 godziny temu zostawiła nam na schodach torbę z bananami, jabłkami i liścikiem, że w USA jabłka przed jedzeniem lepiej umyć.

 

W ten sposób załatwiliśmy papierkową robotę, poznałem najsympatyczniejsze jak dotąd osoby, odwiedziliśmy mall-a, zjadłem burgera i dodatkowo udało nam się załatwić wyżywienie. God bless european food!

 

Komentarze

~jasio Że jesteś z krwi i kości humanista, to zawsze wiedziałem. Ale ten styl ... Rewelacja !!!
Czekamy z mamą na c.d.
Aha, i za jakiś miesiąc przyślij swoje zdjęcie, musimy widzieć jak się zmieniasz na fast foodach.
28/06/2012 9:51:02
Junior sherifftom zmieniam się, ale o dziwo nie po fast foodach tylko po normalnej, zdrowej żywności :)
05/07/2012 4:31:43

~marta Ale jedzonko! :D Trafiłeś idealnie, włoskie jedzenie w Stanach, czego chcieć więcej! :D :D :D Kochana ta Kobietka! :D Jak tak dalej pójdzie to wrócisz ze sporym "nadbagażem" :D :D :D
28/06/2012 15:14:16
~aszumi zrobiłam się głodna.
28/06/2012 4:19:26

Informacje o sherifftom


Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24Kocham patkigdBellka patkigdBellusia patkigdBellusia patkigd975 tennesseelineJa nacka89cwa:) dorcia2700