Tysiące absurdów ,setki powodów, jedna komedia... - tak żegnam rok 2010. Więcej opisywać nie powinnam...xD Postanowiłam, że jeżeli mam być komuś lub czemuś wierna to tylko samej sobie. Pozostanę sobą tak samo wartościową i cudowną!=P
Teraz z czystym sumieniem mogę usiąść na parapecie i powiedzieć : tak. jestem cholemie szczęśliwa. Każdego dnia moje Pe. udowadnia mi jak bardzo mnie kocha, mam nadzieję że w odwrotnym kierunku jest podobnie. Chociaż często milczę, to uważam że jest to najlepszy tłumacz mojej monumentalnej miłości, ponieważ małe jest szczęście które można wyrazić słowami.
Bez Ciebie nie wiem co bym zrobiła, nie potrafiłabym żyć nawet dnia. Jesteś wszystkim, czego potrzebuję... <33
Chciałabym umieć mówić ludziom, których uwielbiam, że są cudowni, niesamowici i że bez nich nie ma nic.
Muszę w końcu wyzbyć się tej melancholijnej, wrażliwej cząstki mnie, która tak silnie oddziałowuje na moja psychikę i powoli, lecz okrutnie niszczy jej ostatnie szczątki. Odtąd mam nowy cel- stać się w końcu inną osobą, albo umrzeć próbując...Chociaż wydaje się, że jestem tak okropnie silna, nie potrafię radzić sobie z najprostszymi dla innych problemami. Dostrzegam zbyt wiele rzeczy, których nie powinnam. Nie dbam o to, co ludzie myślą, albo mówią o mnie, wiem kim jestem. Chcę łapać zachody słońca w rozpalone ręce i szukać szczęścia w zwykłych momentach!