Mieliśmy jechać do turawy, ale oczywiście nie wypaliło. Pojechałam do A, poszliśmy się przejść nad odrę. Usiedliśmy na chustce przy wodzie i rozmawialiśmy. Gdy już mnie odprowadził, zatrzymaliśmy się na przystanku, gdzie zapytał się czy "to" nic dla mnie nie znaczyło. Nie wiem, nie odpowiedziałam. Na szczęście przyjechał autobus i nie poruszamy tego tematu do teraz. Miałam ułożyć mu pytanie, które miałby mi zadać. Muszę nad tym pomyśleć.
M pisze na gadu, że jest popierdolony, że nie ma po co żyć. Zadzwoniłam do niego, pocieszałam go, mówił co o tym, czy pamiętam kiedy mówił że potrzebuje spokoju, tak pamiętałam. Powiedział że wtedy ten spokój miał, a teraz nie ma w ogóle. Ogólnie rozmawialiśmy dosyć długo, chociaż prawie połowa z tego to była cisza, po prostu, muzyka która leciała u niego i to podciąganie nosem. Pierwszy raz pytał o kota, jak się ma, nigdy tego nie robil. Czegoś mu brakowało bardzo. Ale czego?
-------
Serce miałam w gardle. Nie wiedziałam czy biec, czy wyrywać sobie włosy z głowy. Telefon wyłączył, na opis dał sobie "3majcie sie". Co miałam kurwa pomyśleć ?!
Trochę go uspokoiłam (a moze nie ja?). W każdym razie jużjest dobrze, podziękował i poszedł spać.
-------
W każdym razie czuję, że to koniec jakiegoś głębszego uczucia do niego. Za to zależy mi na nim, jako na znajomym, dobrym kurwa znajomym.
Użytkownik setitfree
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.