Dżem "Uśmiech/Taniec Śmierci"
Dzień Ogólnie spędzony świetnie, chociaż pewna rzecz będzie ciążyć jeszcze bardzo długo. Chciałam w pełni się cieszyć, ale uczucia po prostu zabraniają, tu wychodzi na jaw natura, w której u nasady znajduje się serce, potem żal, smutek, wspomnienia, a na końcu rozum. Ehh... Życie jest wredne i niesprawiedliwe, ale czy ktoś kiedyś mówił, że takie nie jest ;)?
Zostawmy ten temat, starajmy cieszyć się tym, co przyniósł pozytywnego dzień. Chociaż to nie do końca takie łatwe...
Także, na spontana zorganizowane spotkanie z Shad. Dzień spędzony na Tychach, spacer od dworca po małe Tesco, z czego Tym razem na przestrzał, nie na około ;). Potem ławeczka pod Żyrafą, kaczuchy w parku i łabędź-motorówka, który rozbił rozpiździel na wodzie. Tryliard zdjęć, którymi mogę wypełniać notki przez najbliższe... 50 lat ;P. Gadanie na głos, śmiech, Shad zabroniła mi się smucić. I naprawdę się starałam ;).
Ławeczka, glany, wzrok ludności "ehe, na pewno jakieś menele" i wyciągane z torby... DanMleko czekoladowe! Było pycha, dziękuję ;) ;*
Nogi mnie diabelnie bolą, wchodzą i wychodzą z tyłka. Jestem zmęczona, bardzo zmęczona... Ciężko mi myśleć, myśli uciekły, poszły spać. Nawet nie wiem, które zdjęcie wybrać, podobają mi się Wszystkie, nawet te z kretyńskimi minami ;).
Chyba będzie ciężko przez najbliższe dni, tygodnie. Bo trudno być szczęśliwym, gdy żal wdziera się do serca. I dzisiejszy dzień przyniósł ogrom pozytywu, ogrom pięknych emocji, szczęścia, tylko mimo wszystko, jakaś dziwna pustka wierci w środku. I dziękuję Ci za ten dzień ;*. Gdyby nie Ty, trudno byłoby myśleć dziś o czymkolwiek innym...
I męczy mnie, że teraz będzie trudno, będzie cholernie trudno zobaczyć uśmiech na czyjejś twarzy. I nie mam pojęcia, jak mogłabym go wywołać i czy w ogóle, można to zrobić.
Pamiętam, pamiętam dobrze ją,
jak weszła przez zamknięte drzwi
nie mogłem w to uwierzyć
lecz Ty wiedziałaś już,
że to śmierć odwiedziła nasz dom
I krzyczałem: "Nie zabieraj jej,
zostaw małą, zostaw proszę Cię!"
Ale ona tylko uśmiechnęła się,
Mówiąc: "Ma już tylko mnie"
Miała być pozytywna notka o tym dniu. Nie wyszło. Jak pogodzić falę radości z szumem smutku? Otrzeć oczy, uśmiechnąć się, ponarzekać na bolące nogi, odciski, potknąć się o Szparkę w chodniku, wypić mleko czekoladowe, zjeść żelki-wężyki, przytulić pana żabę, bo łabądki nie chciały... Tych szczęśliwych chwil, takich pięknych dni chcę, pragnę więcej. Mój organizm, serce, rozum, dusza, ich potrzebuje. Znowu poczułam się taką sobą. Słyszę "bo się zmieniłaś, bo kiedyś byłaś inna, bardziej... żywa". Tylko, że gdy otoczenie się zmienia, ludzie z którymi się przebywa, to robi się samo. Jak mam być szalonym ekscentrykiem kochającym "skakać do góry jak kangury!", kiedy widzę tylko zmęczenie i smutek? Kiedy widzę normalność, którą też musiałabym krytykować tak samo jak czyni się to z tym moim "ja". Ja chcę być taka jak kiedyś, taka jak dziś, taka, jaką siebie kochałam. Taką "pieprzniętą córką Logana", który jest irytującym, kurduplowatym zwierzem, mającym w swym sercu złość na świat, ale i ogromne pokłady miłości, które trzeba wydobyć, bo sam nie do końca potrafi je wytargać. Mały, wredny, wkurzający rosomak gryzący wszystko wokół, nie dopuszczający do siebie miłości, a w momencie, kiedy przyszła wręcz na siłę wdarła się i otwarła te małe czarne oczka, zmieniony w potulnego fretka. Może nie jestem chomikiem Szatana, a fretką Logana? Teraz chyba bardziej wchodzi w grę ten chomik... Chomiczka mordka, która świdrującymi oczkami patrzy w stylu kochaj mnie, tul, karm i nie daj się zgubić.
Jezu, ta notka miała wyglądać Zupełnie inaczej... Miało być tak jak ostatnio, kupa śmiechu, radości, podziękowań i buziaków. Bo ten dzień był super. Tylko, mam nastrój filozoficznych roztrząsań. "Bądź sobą i nie pozwól by ktoś ustawiał ci życie", staram się mamo ;*. Wraca mi wiara we wszystko, wraca Jamie, dziecko Logana, które stara się odnaleźć w tym brutalnym świecie. Czy to głupie, że brakuje mi ojca? Brakuje mężczyzny w moim życiu, którego mogłabym legalnie nazywać tatą, do którego zawsze mogłabym się odezwać, który codziennie pytałby "a kochosz ty mnie?". Brak mi takich małych wielkich chwil.
Dziękuję z całego serca za ten dzień ;*. Serca, które ostatnimi czasy nieco zaschło, schowało się za płucami i gniotło w żebra. Bo ja potrzebuję czuć się młodo, głupio, potrzebuję śmiać się na cały park i wołać głośno. Gadać do ludzi, patrzeć na ludzi, mówić głośno co o czym myślę i nie krępować się "oh nie, co sobie ludzie pomyślą!". Muszę czuć, że płonę gorącym płomieniem, a nie gasnę, gdy dostanę wiadro wody na głowę. Bo wtedy czuję radość, którą potrafię dzielić się wszędzie wokół, która ulatuje ze mnie, gdyż jest jej pełno, za pełno i musi uciekać, by dać radość innym :).
Tak czy inaczej... Shad, dziękuję za dzień, który mimo wszystko pokazał mi, jak łatwo znów poczuć się sobą ;*.
bo w życiu piękne są tylko chwile...
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24