7 days to death
5.
- Skoro jesteś Strażnikiem Nieba to ... co tu robisz?
- Nudzi mi się i sobie tak chodzę.
- A to ciekawe... - Zbliżył się do mnie, nie zachowując bezpiecznej odległości.
- Dużo ciekawsza jesteś ty i twoja sprawa. - Powiedział półgłosem. Czułam na twarzy jego ciepły oddech. Serce przyspieszyło swój rytm. Na szczęście, w porę się ocknęłam i wykorzystując sytuację, próbowałam zdjąć mu kaptur z głowy, by w końcu móc ujrzeć jego twarz. Oczywiście był szybszy ode mnie i złapał mnie za rękę. - A ta rączka to gdzie? - Mówił rozbawionym głosem.
- Dlaczego ciągle nosisz kaptur?
- Bo nikt nie może mnie widzieć.
- Dlaczego?
- Jestem taki boski, że padłabyś na zawał widząc moje lico. - Zaczął chichotać.
- Tak, tak. Jesteś zabawny.
- Wiem. - Czułam jak uśmiech pojawia się na jego buzi. - Może w końcu czas popracować nad kolejnym zadaniem?
- Dlaczego mi pomagasz? Czy ktoś w końcu może wytłumaczyć mi, o co w tym wszystkim chodzi?
- Oj nie zadawaj tylu pytań. Po prostu rób to, co mówi ci Alison i ja. Ewentualnie on. - Odwrócił się za siebie.
- Jacobie łamiesz zasady. Pilnuj się.
- To jest Gabriel. Strażnik wszystkich strażników.
- Siema. - Powiedziałam niepewnie.
- Witaj. - Odparł donośnie, po czym przeniósł wzrok na Jacoba, dodając: - Za 5 minut u mnie. - W mgnieniu oka już go nie było.
- Coś tak czuję, że masz przerąbane. - Wykrzywiłam się.
- No troszkę... Ale warto było. - Westchnął.
- A o co mu chodziło?
- O nic. - Odparł wymijająco. - Kładź się już spać. Dobranoc. - Musnął dłonią moje ramię i rozpłynął się w powietrzu.
Przynajmniej się pożegnał.
Poszłam wziąć szybki prysznic, po czym z książką w ręku usiadłam na parapecie. W głowie szalały mi sytuacje z minionego dnia. Nie mogąc się kompletnie skoncentrować na treści kolejnych stron publikacji, odłożyłam ją opierając się o kolana. O co chodziło Gabrielowi? Dlaczego Jacob jest taki tajemniczy? Dlaczego zakrywa swoją twarz? Dlaczego mam pracować nad sobą, moimi relacjami z matką jak i z Bogiem? O co w tym wszystkim do jasnej cholery chodzi?!
Zmęczona wrażeniami ubiegłego dnia po prostu zasnęłam. Niedługo potem czułam jak ktoś mnie podnosi, kładzie na łóżku i przykrywa kołdrą. Delikatnie głaszcze mnie po policzku, obrysowując palcem kontury moich warg.
- Już niedługo wszystko się zmieni...
CDN.
Przepraszam, za tak długą nieobecność, ale koniec półrocza i ... sami rozumiecie -.-