Nie ma Cię kolejną sekundę, minutę, godzinę, dobę... Kolejny dzień, tydzień, miesiąc, rok... Pamiętam Twój szczery uśmiech, gdy wpadłam do Twojego szpitalnego pokoju jak burza, a za mną wtoczyło się kilka pielęgniarek. Pamiętam jak podeszłam do Twojego łóżka i tak po prostu wtuliłam się w Twój tors. Oboje milczeliśmy, wiedząc, że to może być jedno z naszych ostatnich spotkań. Łzy, które wolno stoczyły się po moich policzkach wytarłeś wierzchem dłoni, obdarzając mnie tym swoim rozbrajającym uśmiechem. Uwielbiałam ten moment, gdy w Twoich policzkach pojawiały się dołeczki, a w oczach błyskały wesołe ogniki. Pamiętam jak mówiłeś mi: Uśmiechnij się, to dopiero początek naszego zwariowanego życia! Przez ten cały czas uczyłam się od Ciebie jak cieszyć się każdym nowym dniem, każdą nawet tą najgorszą chwilą. Chciałabym, abyś stanął teraz obok mnie i powiedział mi co mam robić, jak sobie poradzić z nowym rozdziałem mojego życia. Pragnę poczuć Twój zapach, który kiedyś utulił mnie do snu. Chciałabym znów z Tobą wykąpać się w naszym jeziorze... Chciałabym tak po prostu znów Cię zobaczyć, dotknąć... Wiem, że jesteś tuż obok mnie, że nie pozwalasz komukolwiek mnie skrzywdzić... Jednak to za mało...Wróć! Niech niebo odda mi mojego anioła stróża! Pomóż mi walczyć, kiedy ja już poddałam się... Skończyłam wszystko, co chociażby próbowałam zacząć i czekam teraz na to jak przyszłość się do tego odniesie. Strach paraliżuje mnie, nie pozwala normalnie funkcjonować. Czeka tyle zmian, wystarczy chcieć i przewrócić pierwszą kostkę domina, ale gdzie mam odnaleźć jego początek? Pomożesz mi? Zejdź na dół, a pokażę Ci jak tęskniłam. Zejdź, a uciekniemy stąd razem. Wiesz, że widzę Cię czasami w moich snach? Jesteś w swojej ulubionej bluzie, a na przegubie nadgarstka masz bransoletkę, którą dałam Ci, gdy spędzałeś swój pierwszy tydzień w szpitalu. Pamiętasz jak roześmiałeś się, widząc moją niepewną minę, gdy szukałam jej w mojej torebce? Powiedziałeś wtedy, że moja obecność jest dla Ciebie najlepszym prezentem, a ja cała oblałam się rumieńcem. Byliśmy tacy szczęśliwi. Dlaczego więc choroba tak szybko zabrała mi Ciebie? Dlaczego musiałeś odejść wtedy, gdy dopiero tak naprawdę zacząłeś żyć? Czekam tu na Ciebie.... Albo przekroczę granicę między niebem, a ziemią szybciej niż nam się wydaje. Zobaczymy się, może już niedługo. Czekaj tam na mnie.... CZEKAJ.
~ MANIA