Carpe Diem
9 Patrzyła się na nas jakaś dziewczyna. Nie widziałem jej zbyt dobrze, jednak gdy chłopak stojący obok wypowiedział jej imię, serce zabiło mi mocniej, a oddech przyspieszył.
- Jasmin! - Podbiegłem do niej i mocno się wtuliłem.
- Cześć. - Powiedziała niepewnie odsuwając się.
- Co tu robisz?
- Przyjechałam pogadać. - Uśmiechnęła się słodko. - To jest mój chłopak Marc. Podaliśmy sobie ręce. Na słowo chłopak, o mało serce mi nie pękło.
- To jest Mika. Moja dziewczyna. - Zrobiło się trochę niezręcznie.
- Możemy pogadać? - Powiedzieliśmy z Jamin równocześnie, cicho chichocząc.
- Kochanie, nie możecie później? Myślałam, ze to popołudnie spędzimy razem. - Odezwała się Mika.
- No dobrze. - Ucałowałem ją w czoło. - To ... tam gdzie zawsze? O 20.00?
- Jasne. Do zobaczenia. - Powiedziała i odeszli.
A już miałam nadzieje, że jednak jest sam... Eh, ja głupia. Czego się spodziewałam? Że będzie czekał na mnie, kiedy sama mam chłopaka?
- Spotkasz się z nim? - Z zamyślenia wyrwał mnie Marc.
- Tak. Mówiłam przecież.
- Co ja będę sam tu robił?
- Poczekasz w mieszkaniu te dwie, trzy godziny, ale po chodzisz po mieście.
- Chce iść z tobą.
- Ale ja chce iść sama i zakończyć tamten rozdział. Ciebie w nim nie było, więc nie masz się o co martwić. Nikt cię nie obgada.
- No dobrze... Ale do 20.00 mamy jeszcze dwie godziny... - Uśmiechnął się cwaniacko i zbliżył. Delikatnie muskał moją szyję, stopniowo przechodząc w stronę ust.
- Co tam u Ciebie?
- Tęskniłam. - Złapała mnie za podbródek i namiętnie pocałowała. Brakowało mi tego.
- Pokochałem cię od pierwszego wejrzenia.
- Ja też... Każdego dnia myślałam o tobie.
- Chciałem jechać za Tobą, ale nie wiedziałem gdzie, ani nie miałem transportu.
- Nic się nie stało słońce.
- Stało... Obydwoje kogoś mamy... A ja chciałbym być z tobą.
- Ale...
- Wiem. Nie możemy. - Przerwałem jej.
CDN.