Zaspałam do szkoły -.-
Opowiadanie 2
Część 30.
Jeszcze chwilę Go gilgotałam, aż zaczął błagać, żebym przestała. Zrobiliśmy wspólnie jajecznicę dobrze przy tym się bawiąc. Potem kąpiel i spanie.
Położyłam się na łóżku, przykryłam kołdrą i zamknęłam oczy. Chwilę potem zasnęłam.
Obudziło mnie ciche, ale stanowcze pukanie do drzwi. Zerwałam się...
- Słonko?
- Co?
- Śpimy razem?
- Oj głupku, głupku... Zamiast włazić i się nie pytać... To mnie jeszcze budzisz... - Momentalnie znalazł się w łóżku, wtulając się we mnie od tyłu i całując po szyi. Obróciłam się i musnęłam Jego wargi.
- To kiedy idziemy wybrać sukienkę?
- Co?
- No bo ślub za 5 dni, a Ty sukienki nie masz...
- Ale, że My?
- Co My?
- No spytałeś, kiedy idziemy wybrać sukienkę...
- A co, nie chcesz iść ze mną? - Uśmiechnął się cwaniacko.
- Nie chce. - Odwzajemniłam gest.
- No wiesz co...
- Co? - Wpił się w moje usta...
Już nie kontynuowaliśmy dalej tego tematu. Po chwili obydwoje zasnęliśmy.
Rano obudziły Nas dziewczyny, które przyszły z kilkunastoma katalogami ślubnymi.
- Matt rusz tyłek i idź zrobić śniadanie. My tu musimy obgadać kilka spraw odnośnie ślubu. - Zaczęła Anne.
- Co? - Spytał zaspany chłopak.
- Idź... - Musnęłam lekko Jego wargi. Poprzeciągał się trochę po czym wyszedł z pokoju.
- Patrz. Ta jest świetna. Taka prosta, podkreśliła by Ci sylwetkę...
- Nie, nie. Ta będzie lepsza. W stylu księżniczki.
- No coś Ty, to do Niej w ogóle nie pasuje...
Dziewczyny się kłóciły o sukienki, a ja po prostu siedziałam i wsłuchiwałam się w Ich uwagi, co jakiś czas spoglądając na różne sukienki.
W końcu jedna wpadła mi w oko. Piękna, w sumie prosta ale jednak taka inna, która była z przodu krótsza, a z tyłu dłuższa. Gdy pokazałam ją dziewczynom, od razu przyznały mi rację po czym wyciągnęły mnie z łóżka i kazały się ubierać.
Chwilę później jedliśmy już śniadanie, po czym dziewczyny wzięły katalog z wybraną sukienką i pojechałyśmy z Andym do Salonu Sukien Ślubnych.
Po przymierzeniu sprzedawczyni, a zarazem krawcowa stwierdziła, że suknia będzie wymagać kilku korekt. Za zaznaczała na niej coś mydłem krawieckim i powbijała szpilki. Następnie spytała, czy wygodnie mi tak będzie i czy chce dokonać zakupu. Ale jak to dziewczyny - nie dały mi dojść do słowa i same zdecydowały głośnym okrzykiem:
- Tak!
- No dobrze dziewczęta ... i chłopcze. -Spojrzała na Andyego. - Na kiedy suknia jest potrzebna?
- Na tą sobotę.
- Też Pani ma szczęście...
- Dziękuję.
- Ze względu na to, że mamy już połowę listopada, proponuję Pani do tego to futerko i grubsze rajstopy... Jeśli chciałaby Pani, to może u nas też kupić buty... - Kobieta ze względu na to, że kupiłam wszystko o czym mówiła u Niej, spuściła cenę zakupu prawie o połowę. Umówiliśmy się we czwartek po odbiór sukienki i jeszcze jakieś poprawki, które miała krawcowa wykonać na miejscu.
Obładowani torbami wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się jeszcze do kwiaciarni zamówić dwa bukiety - dla mnie i dla druhnej ... której jeszcze nie mam...
CDN.
No macie tutaj taką króciutką część, pisaną wczoraj :D
KLIKAMY pod ostatnimi częściami <33