Opowiadanie 2
Część 28.
Już na samym wejściu do domu Maks zaczął mnie zachłannie całować. Nie mogłam się Mu oprzeć. Dlaczego tak bardzo byłam podatna Jego zachowaniom? Nie umiem Mu odmawiać.
Znowu się kochaliśmy i znowu bez zabezpieczenia... ale przecież ja już od dłuższego czasu biorę tabletki antykoncepcyjne... A jeśli będę, a może już jestem w ciąży?! Nie... To nie możliwe... Boże kochany, co ja robię?! Zdradzam narzeczonego... Za 2 tygodnie ślub... Muszę suknię wybrać...
Ale najpierw...
***
Kilka dni później.
- Czego chcesz?
- Cześć Skarbie, ja chciałem Cię przeprosić... Nie powinien był się tak zachować. Za niedługo ślub i chyba nie chcesz wyjść za mąż w złości? - Wręczył mi bukiet róż i mocno się przytulił. Po policzkach spłynęły mi łzy... Nie wiem czemu, ale wybaczyłam Mu. Mimo tych kilkurazowych wybuchów agresji, kochałam Matta. Znałam Go bardzo dobrze i wiem, że nie powtórzy się to więcej. Wcześniej taki nie był... - Wróć do domu. Musisz się przygotować do ślubu...
- Jaa odezwę się jutro. Muszę coś jeszcze pozałatwiać. Widzimy się jutro w mieszkaniu. - Pocałowałam Go i weszłam do środka po czym zsunęłam się po drzwiach i po płakałam.
Co ja znowu robię?!
Nie wiem jak długo płakałam i nie mam zielonego pojęcia kiedy zasnęłam... Ale obudził mnie dźwięk przekręcania klucza w drzwiach, to pewnie Maks. Szybko odsunęłam się od drzwi, po czym Maks wszedł do domu, a ja bez słowa rzuciłam Mu się na szyję oplatając nogami w pasie i znowu się rozszlochałam. Maks się nic nie odezwał. Mocno przytulał, gładził po plecach. Czekał, aż się uspokoję...
- Mała, co się dzieje? - Spytała zatroskany.
- Maks ... jaa, jaa po prostu muszę wrócić do domu. Nie mogę ciągle siedzieć Ci na głowie, a po za tym ślub... Muszę suknie wybrać i jeszcze nie mam wybranej fryzury... Wiesz o co chodzi?
- Nie żartuj sobie... Nie zrobisz mi tego...? - Postawił mnie na ziemi.
- Nie rozumiem.
- To koniec?
- Maks przecież dobrze wiedziałeś, że to bez przyszłości. Nie można być z dwoma facetami naraz i zdradzać Ich nawzajem. Przepraszam. - Chciałam odejść, ale Maks mnie przyciągnął i zachłannie pocałował. - Maks...
- Nie rób mi tego, proszę.
- Przepraszam. - Uwolniłam się z Jego uścisku i poszłam spakować swoje rzeczy, które tu przywiozłam w ciągu ostatnich dni. Później poszłam zrobić kolację po czym udałam się z talerzami do salony, gdzie siedział zamyślony Maks.
- Proszę. - Nie odpowiedział. Nawet nie drgnął. - Proszę. - Powiedziałam głośniej, a On nic. Podeszłam bliżej i zaczęłam machać Mu rękami przed oczami, a On po prostu nawet nie wiem kiedy się ocknął złapał mnie za rękę i pociągnął na łóżko po czym położył nade mną i zaczął całować, co jakiś czas powtarzając Nie zrobisz mi tego. Później całując szyję, obojczyki ... Jak zwykle skończyło się to tym, czym się skończyło.
- Maks...?
- Hymm?
- Nie powinniśmy tego byli robić...
- Dlaczego? Przecież jak dwoje ludzi się kocha, to mogą uprawiać seks.
- A skąd wiesz, że ja Cie kocham?
- A nie kochasz?
- Kocham...
- To skąd takie pytanie?
- Nie wiem. - Złączyłam nasze usta w pocałunku. Nie chciałam, żeby zadawał kolejne pytania... Zawsze potrafił mnie zagiąć.
CDN.
No i jest :D Trochę wcześniej, bo mam pomysł na kolejne części :)