Opowiadanie (K)asi, część 5.
Po tym, co się dowiedziałam nie spałam całą noc. Mamy brata?? Szok. Ciekawe, jak ma na imię i gdzie mieszka. Za niecały miesiąc przyjadą rodzice i powiedzą nam to, co już wiemy. Postanowiłam, że nie powiem na razie nic Kubie. Kiedy wszystkiego będę już pewna na sto procent, wtedy Mu wszystko powiem. Jednak czułam potrzebę wygadania się. Zadzwoniłam do Julki:
- Cześć, coś się stało?- Słyszałam w Jej głosie zmartwienie.
- Cześć. Stało i do dużo...
- To opowiadaj.
- Wczoraj znalazłam stare listy ojca... Mam brata..
- Serio? No coś Ty! SZOK...
- Wiem. Muszę pogadać ze starymi... - Płakać mi się chciało. Przegadałyśmy z Julą do 24.00 na ten temat. Czekam tylko, aż rodzice przyjadą. Tym czasem muszę robić dobrą minę do złej gry. Życie musi toczyć się dalej. Na drugi dzień zaraz po szkole poszłam do babci na obiad. Ciągle jadłam i jadłam. Po obiedzie zasnęłam u babci na kanapie. Kiedy się obudziłam podziękowałam babci i poszłam do domu. Ok. godziny 18.00 dostałam SMS'a:
"Zapraszam najpiękniejszą kobietę na spacer :*"
To raczej naturalne, że się zgodziłam. Już 20 minut potem siedzieliśmy przytuleni na ławce. Co chwilę się całowaliśmy. Nagle rozbolał mnie strasznie brzuch. Kuba odprowadził mnie do domu. Miałam mdłości.
***
Miesiąc później.
Już teraz wiem, czym spowodowane były te mdłości, wilczy apetyt, ból brzucha... Jednak doszło do tego, że Jestem w ciąży. Tak, test kłamał. Kilka tygodni temu postanowiłam pójść do lekarza, bo ból ciągle się nasilał i okropnie wymiotowałam. Lekarz mi powiedział, że będę mamą. Przez tamte dni nie wychodziłam z domu. O tym powiedziałam tylko Anicie. Nie odzywałam się ani do Kuby ani do Juli. Dobijali się, dzwonili, pisali. Anita Im powiedziała, że źle się czuję i nie mogę przyjmować gości. Wiedziałam, że muszę Mu o wszystkim powiedzieć. Wreszcie napisałam do Niego, przybiegł zaraz jak odczytał.
- Cześć kochanie. - Pocałował mnie. - Co jest z Tobą, czemu się nie odzywasz?
- Cześć. Posłuchaj stało się coś bardzo ważnego. Lepiej usiądź. Bo wiesz... Ten test ciążowy ... kłamał. Trzy tygodnie temu byłam u lekarza, jestem w ciąży. - Popłakałam się. Płakałam, jak małe dziecko. Kuba był w szoku. Przytulił mnie.
- Posłuchaj księżniczko, ja Cię nie zostawię. Stało się. Musimy ponieść odpowiedzialność za nasz czyn. Damy radę rozumiesz? Nie zostawię Cię... - Pocałował mnie i ciągle trzymał w uścisku. Wiedziałam, że się bał. Czułam to.
- Wszystko rozumiem. Wiem, że musimy ponieść odpowiedzialność. Boję się tylko reakcji moich rodziców. Oni mnie zabiją..
- Jakoś to załatwimy. Pogadamy z Nimi razem. Moja matka to mnie z domu wywali... Pogadam z Nią.
- To idź teraz. Miej to za sobą. Iść z Tobą?
- Nie. Sam to załatwię. Zadzwonię do Ciebie. Kocham Cię nad życie, nigdy Cię nie zostawię. - I wybiegł. Długo płakałam. Zastanawiałam się każdej nocy, co teraz będzie. Za 3 dni rodzice mieli przyjechać. Jak ja Im to powiem... Matko załatwiłam się na amen. Kilka godzin potem zadzwonił Kuba. Powiedział że gadał z matką, wszystko Jej opowiedział, co i jak. Nie krzyczała, tylko powiedziała, że pomoże i żeby tylko nie zostawiał mnie samej z tą sytuacją. Powiedział też, że kiedy usłyszała moje imię i nazwisko zamarła i kazała porozmawiać z moimi rodzicami. I co teraz się stanie...? Boję się.
CDN.
Coś Was ostatnio nie widać ;(
Każdego czytającego proszę o klik "Fajne" lub "Komentarz" :)
10