Pomoc zabłąkanym, część 24.
Śniły mi się koszmary... Mieliśmy problemy lotnicze. Zaczęły się turbulencje, krzyki - ludzie panikowali. Wszyscy się żegnali. Paliły się skrzydła samolotu. Młoda kobieta ze swoim maluszkiem ze łzami w oczach powiedziała tylko:
- Boże ratuj. - I wtedy samolot zaczął coraz szybciej spadać. Zobaczyłam ducha, był okropny. Bez ręki i oka. Cały brudny, zgarbiony i trzymał model samolotu w ręce. Zaczęłam krzyczeć.
- Skarbie obudź się! - Zaczął mną trząś Charli. - Słyszysz? - Otworzyłam oczy. Łzy same zaczęły płynąć.
- My żyjemy, prawda?
- Tak Skarbie, żyjemy. Już dobrze. - Przytulił mnie i kołysał, ale nie pozwoliłam już sobie usnąć.
- Kocham Cię.
- Wiem kochanie, wiem. Ja Ciebie też. - Usłyszeliśmy dźwięk komunikatu.
- Witam wszystkich pasażerów, mówi kapitan. Lot odbył się bez przeszkód. Za chwilę podejdziemy do lądowania. Prosimy wszystkich pasażerów o zapięcie pasów. Dziękuję. - Postąpiliśmy zgodnie z poleceniem kapitana i chwilę później wszyscy wychodzili już z samolotu. Na lotnisku czekali już na nas Kris z Czakiem.
- Boże Kris. - Rzuciłam się na Nią... Z TYM brzuszkiem było Jej do twarzy. - Jej ale słodko wyglądasz.
- Hej Kochana. - Powiedziała z uśmiechem na twarzy. - To jest Czak. A to jest Lisa i jej chłopak Charli. - Zwróciłam się do Czaka.
- Ej, ej... Skąd wiedzieliście, że przyjeżdżamy? Przecież nie dzwoniliśmy do Was.
- Skarbie, ja zadzwoniłem jak spałaś.- Musiałam zrobić nie złą minę, bo cała trójka zaczęła się śmiać.
- A ja chciałam zrobić Kris niespodziankę...
- Oj, nie gniewaj się Lis. - Pocałował mnie i przytulił. Za Jego plecami zobaczyłam tego samego ducha, który śnił mi się. Zapakowaliśmy się do żółtego BMW Czaka i ruszyliśmy.
CDN. (Przepraszam za taką kiepską część. Będzie dzisiaj 20 "Fajne" i 10 Komentarzy?)
... a świat mieni się tysiącami barw...