Pomoc zabłąkanym, część 5 .
W ciągu tych pięciu lat nic się takiego ważnego nie wydarzyło. No, prawie... Moja przyjaciółka powiedziała wszystkim, że widzę duchy i wzięli mnie za kompletną wariatkę. Całe gimnazjum się ze mnie wyśmiewało. Krzywo na mnie patrzyli. Było to nie do zniesienia, ale jakoś przetrwałam te najgorsze trzy lata gimnazjum. Z Carolin - moją byłą przyjaciółką, zerwałam jakiekolwiek kontakty... Ale nie na długo... Poszła do tego samego liceum, co ja. Na moje szczęście poszła do innej klasy, gdy się dowiedziała, że jestem na humanie. Odważyłam się do niej podejść:
- Cześć. Słuchaj, ja nie chcę, żeby powtórzyła się sytuacja z gimnazjum, więc proszę Cię, daruj sobie robienie ze mnie pośmiewiska.
- No, spróbuje...
- Cześć. - Wkurzona byłam, że zachowała się tak oschle... Ironizowała mnie... Patrzyła z pogardą... Pewnie mi nie wierzyła...
Po kilku tygodniach zakolegowałam się z innymi dziewczynami, ale jedna najbardziej mnie fascynowała... Nie, że jestem lesbą, czy coś. Tylko Jej zachowanie było takie inne... Bała się czegoś... Tak jak ja... Postanowiłam się z Nią zaprzyjaźnić... Wiedziałam, że nadal mi nie ufała po roku przyjaźni... Widocznie bała się, że jestem taka sama jak inne dziewczyny... że wszystko wypaplam... Przez kilkoma tygodniami, przed swoimi osiemnastymi urodzinami, była bardzo dziwna... Trzęsła się...
W dniu moich osiemnastych urodzin pojawił się drugi duch, wtedy przyszła do szkoły Kris (moja przyjaciółka) i powiedziała do ducha:
- Zmykaj stąd. Pomogę Ci po szkole.
- Ty też Je widzisz?! - Spytałam, jednocześnie się ciesząc...
- Jak widać. - Uśmiechnęła się.
CDN.
A Bóg się potknął i krzyknął "ku*wa". A słowo ciałem się stało i tak powstałeś Złotko...