Opowiadanie 1/5
- O co chodzi? - Spytałam zaciekawiona.
- Bo wiesz, bardzo mi się podobasz i chciałbym być z Tobą szczery.
- Miło mi, ale mógłbyś powiedzieć co się stało?
- Wczoraj ja też ćpałem. - Spuścił głowę.
- Jesteś ćpunem?!
- Nie! Tylko wtedy Damian mnie namówił, ale przysięgam, że tylko raz wziąłem.
- Nie wiem co powiedzieć... - Siedzieliśmy w ciszy, aż w końcu nie wytrzymałam i przytuliłam się do Niego.
- Przepraszam. - Kacper posiedział u mnie jeszcze chwilę, a później poszedł. Rodzice się nie odzywali. Jedynie ciocia Ula zadzwoniła i poinformowała mnie, że jutro nie przyjdzie. Zrobiłam sobie kolację, a później poszłam do mojego pokoju. Nie było czego się uczyć, więc postanowiłam włączyć laptopa - w końcu od kilku dni nie zaglądałam na niego.
Przez kolejne dni, nic się nie działo. Rodzice co 2 dzień dzwonili, Ula przynosiła mi zakupy. W szkole Kacper dużo czasu ze mną spędzał. Iza nocowała u mnie przez 3 dni. Musiałam przeprowadzić się do cioci, gdyż rodzice musieli zostać na kolejny tydzień. Po upływie terminu wyjazdu rodziców, mogłam wrócić do domu. Rodzice już na mnie czekali.
- Cześć mamuś. Jak tam? - Rzuciłam się na Nią z uściskiem.
- Dobrze.
- Gdzie tata?
- Śpi. Całą noc nie spał. A jak tam córcia w szkole? O co chodziło z tymi narkotykami?
- W szkole OK, a z narkotykami nie mam nic wspólnego. Ktoś mi dosypał do napoju.
- Dobrze, że nic Ci nie jest.
- Mamo, wszystko w porządku? Jakaś blada jesteś...
- Tak córeczko wszystko dobrze. Zmęczona jestem.
- To idź się połóż. - Po tych słowach wstała bez słowa i poszła spać. Ja poszłam się uczyć. Nic innego do roboty mi nie zostało. Kilka dni później tata znowu musiał wyjechać, tylko tym razem do Norwegi. Mama postanowiła zostać. Ja złapałam anginę i musiałam siedzieć w domu. Kacper postanowił mnie odwiedzić. Jako jedyny nie bał się ode mnie zarazić.
- Siema laska. Jak się czujesz?
- Dzięki, dobrze. Co tam w szkole?
- Nic nowego. Wychowawczyni się o Ciebie pytała, ale nikt nic nie wiedział po za Izą. Gdy powiedziała, że chora jesteś pomyślałem, że samej Ci smutno...
- Dzięki. Kochany jesteś. - Przerwałam mu. Wtedy podszedł do mnie i złączył nasze usta w pocałunku. Całowaliśmy się chwilę kiedy moja mama Nas nie nakryła. Wtedy Kacper pożegnał się i wyszedł, a mama jak to mama musiała wszystkiego się dowiedzieć.
Pewnego dnia, siedziałyśmy z mamą w salonie przed telewizorem i czekałyśmy na powrót taty, ale zastałyśmy tylko dwóch policjantów z nie miłą informacją.
- Pani Korzeniowska?
- Tak, to ja.
- Możemy wejść?
- Tak, przepraszam.
- Dzień dobry. - Odezwałam się do policjantów.
- Witam, jesteś pewnie córką państwa Korzeniowskich? - Przytaknęłam głową. - Mamy dla Pań zła wiadomość. Pan Piotr Korzeniowski miał wypadek śmiertelny...
CDN.
Opowiadania wysyłajcie na: [email protected]
Nie zanudzam Was?