Operacja plastyczna, odsłona druga.
I znowu sprawdziły się słowa jakże kochanego mego Instruktora.
Mam chęci, zapał, ambicje, staram się, a i tak gówno mi wychodzi, bo po prostu talentu mi brak -.-
Gdybym miała wymienić za ile rzeczy się zabierałam i ile mi z tego nie wyszło to by mi te pięć tysięcy znaków nie wystarczyło..
A jebać! Wszystko i wszystkich.
No bo do ludzi chyba też talentu nie mam. Albo wybieram se fałszywych i złych, żerujących na innych i tylko czekających by jak najwięcej zyskać na 'przyjaźni' tudzież fajnych, dobrych, miłych i w ogóle najlepszych do których ja poprostu nie pasuje.
Biedne małe dziecko, które nie wierzy w siebie. Może po główce pogłaskać?
Choć nie, lepiej nie, bo jeszcze ugryzie.
Najlepiej to zachować bezpieczną odległość i unikać jej. Tak, oczywiście, to najlepsze rozwiązanie. Traktować jak jakieś ciekawe zjawisko, przydrożny byt i zostawić na pastwę losu. Niech się dzieje co chce, byle z dala od tego dziecka. Akysz mi z nim!
Mimo, iż mam wielu przyjaciół, bynajmniej oni się za nich uważają, to ja uważam, że ich nie mam.
Ufam jedynie sobie i mojemu palcowi. Tak, palcowi, bo on jako jedyny zawsze mnie wysłucha i nie wzgardzi. Ot co!
"Zamknięta w sobie szukasz ucieczki
Boisz się wyjść, boisz się chcieć
Wiem jak jest trudno strach przezwyciężyć
Na przekór życiu nadawać mu sens.."