Nigdy nie wysłany list, podarte bilety do kina, karteczki posyłane z ławki do ławki, wyblakłe zdjęcia, pamiętnik... Wszystko to wygrzebane z najgłębszych zakamarków mojego terytorium życiowego i najdalszych horyzontów mego umysłu. Z trudem sobie człowiek uświadamia, jak skutecznie codzienność zabija marzenia. Choć wraz z upływem lat zmieniają się cele i ustanawiają nowe priorytety, warto czasem zdmuchnąć kurz z prastarych wspomnień. Dystans, jaki dzięki temu można zyskać jest wręcz nieobliczalną wartością...
Niesamowite, jak wielkim skarbem potrafi być parę, pozornie bezwartościowych kartek, czy bezużytecznych przedmiotów. Ileż emocji, ile uczuć i decyzji się w nich zawiera! Moja własna, filigranowych rozmwiarów historia...
...i własny wehikuł czasu. Za jego pomocą ulatniam się w przeszłość i przeżywam emocje na nowo. Znów przed oczami staje mi trud, z jakim odnajdywałam bliskich i radość, kiedy tego dokonałam. Widzę też po raz kolejny te zarówno zabawne, jak i przerażające sytuacje. Niezmiennie też ogrzewa ogień wygasłych już uczuć. Oddech wyrównuje swój wariacki ton, policzki wilgotnieją od łez, a usta wykrzywiają się w cichym uśmiechu. Znaleźć ciche miejsce w głębi siebie, uspokoić rzeczywistość i wtopić się we własną egzystencję. Oto, co przytrafiło mi się dzisiaj...
Bezcenna jest świadomość, że nie zamieniłabym mego życia na żadne inne...