"I see men come and go
But there'll be one who will collect my soul
And come to me
Two thousand miles away
He walks upon the coast
Two thousand miles away
It lays open like a road
Dear God, life ain't kind
People gettin born then dying
But I've heard there's joy untold
Lays open like a road in front of me
Two thousand miles away
He walks upon the coast
Two thousand miles away
Lays open like a road
It seems so far away
I see men come and go
Two thousand miles until I reach that open road"
Dojrzałam drogę... Dorgę, która jako jedyna pociąga mnie tak bardzo, że zaczynam rozważać poruszenie się z emocjonalnej kolebki. Rozważać... Nie! Ja pragnę zagłębienia się w niej, jak niczego innego. Chcę oddać jej siebie bezwzględu na to, czy to moralne, czy też nie... czy mnie to doprowadzi na skraj załamania, czy wyniesie na szczyty spokoju... nawet jeśli owa droga miałaby być najpotężniejszą kolekcją zakrętów i pułapek, nawet gdyby była ona siedzibą zabaw stworzeń znudzonych i rozpieszczonych, nawet... niczego nie pragnę bardziej! A więc co mnie powstrzymuje...? Strach.
Błagam; przyjdź tu po mnie, obudź mnie, wyciągnij z tego koszmaru... Zabierz moje lunatyczne ciało i zrób z nim co chcesz, bylebyś tylko nie zapomniał mojego serca... Pozwól mu wyjść na przeciw Twojej duszy, pozól mu zakochać się w Twoim odbiciu i rozkochać Twoje zmysły, pozwól mu ożyć! A ja Ci zaufam...