http://www.youtube.com/watch?v=rY1bSb1iyR0
---
Albo jednak coś napiszę, bo początkowo chciałem tylko wrzucić fotę z namiotowego wypadu z rodzinką nad nieskazitelnie czyste jezioro gdzieś na Mazurach (taa, namiotowego, ale rodzice stwierdzili, że chyba jednak już są za starzy na takie klimaty bo przeszkadzały im pijackie okrzyki na polu namiotowym w nocy, zimność w namiocie, bolące po spaniu na materacu plecy itp, itd, ale i tak szacun dla nich, bo wytrzymali tak prawie tydzień :P )
O ślimaku napiszę, bo dzisiaj obserwowałem pewnego ślimaka, którego przyuważyłem na tarasie. Szedł sobie w kierunku trawnika, całkiem sporą odległość miał do pokonania, ale dzielnie parł do przodu.
Ale nie było to łatwe zadanie. Jeśli dobrze go pamiętam, najpierw oberwał solidnym strumieniem wody podczas mycia tarasu. Nic to, zamknął się na chwilę w skorupie, przeczekał najgorsze i ruszył dalej. Potem na swojej drodze napotkał miskę z praniem. Całkiem pokaźną miskę, której zawartość miała znaleźć się na wieszaku do suszenia natychmiast, ale tak jakoś wyszło, że miska poleżała dłużej i biedny ślimak musiał obejść ją dookoła, co zajęło mu jakieś dodatkowe pół godziny... Ale nie poddawał się, wizja pysznej trawki dodawała mu otuchy. Potem oberwał gumową piłką, rzuconą psu na pożarcie... tzn do zabawy. :P W każdym razie piłka rzuciła go trochę na bok, tak że znowu miał trochę dłuższą drogę, dzielącą go od trawnika. Gdy już niewiele mu brakowało, po raz drugi unikając lecącej piłeczki, kopnął go pies za tą piłeczką biegnący. I ślimak, dość nieźle już wkurzony odleciał do tyłu, niemal na sam początek swojej trasy, którą z mozołem przebywał od rana. Ale nie poddał się i dalej szedł uparcie ku trawnikowi.
Po drodze napotkał jeszcze kilka przeszkód i nieprzyjemności, jedne wzbudzały jego gniew, inne smutek, od jednych dopadała go fala rezygnacji i depresji, od innych dostawał szału i tupał bezsilnie swoją jedną obślizgłą nóżką o fugę miedzy kafelkami, ale wciąż uparcie dążył ku trawnikowi, bo pamiętał wciąż tak upojny smak trawki, która stała się pasją jego życia.
I kiedy od celu dzieliło go już niewiele, rozległo się ciche chrupnięcie, kiedy dziewczynka bawiąca się z psem niechcący na niego nadepnęła.
Mała, mokra, glutowata maź, pokryta kawałkami skorupy, leży sobie pół metra od trawnika i czeka na pożarcie przez muchy, mrówki i inne dziadostwo. Nawiasem mówiąc, ostatnio odkryłem, że plagę mrówek całkiem widowiskowo można zwalczać dezodorantem i zapalniczką. :P Ale wracając do ślimaka, a raczej jego szczątków, to do głowy przychodzi jeden wniosek - niektóre ślimaki choćby się zesrały, nie osiągną swojego celu. Może to kwestia jakiegoś przeznaczenia, może szczęścia, ale nie ulega wątpliwości, że są takie sytuacje, w których można próbować z całych sił osiągnąć jakiś cel, a świat staje na głowie i usiłuje nam usilnie pokrzyżować plany. A na końcu okazuje się, że lepiej było iść do kępki chwastów nieopodal, niż uparcie pchać się do soczystego trawnika, bo ten akurat przyniósł nam zgubę.
Ale z drugiej strony, zamieniając dywagacje o ślimaku na jakieś bardziej wyrośnięte zwierzątko, to mówi się, że pogoń za królikiem jest dużo lepsza od samego momentu jego złapania. I może to prawda? Może ślimak na chwilę przed śmiercią powiedział sobie "w dupie z trawnikiem, obejście tej miski z praniem to było coś!"?
Niby lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu, ale co jeśli wróbel nasra nam na tę garść? Pomijajać już fakt, że nie wiem po cholerę ktoś chciałby mieć w ręku wróbla albo gołębia, kurczaka bym zrozumiał, bo można z niego zrobić całkiem niezłe żarcie, ale gołąb, a tym bardziej wróbel?! No ale to już dywagacje niezwiązane z tematem, którym było chyba dążenie do celu pomimo przeciwności losu czy jakoś tak, w każdym razie ślimak do trawnika nie dotarł, ale jego dzieci może dotrą dzięki jego wysiłkom i odkryciom nie? Albo i nie dojdą, no ale w każdym razie fajnie sobie iść ku trawie pomimo wszystko. :P
Tak więc napisałem to co chciałem napisać, czyli cokolwiek żeby zapełnić miejsce pod zdjęciem, półmetek wakacji się zbliża, ich koniec też niebezpiecznie blisko, co to będzie co to będzie!