Ostatnio przyjrzałem się uważniej niż zwykle akwarium które stoi sobie u mnie w domu (uważniej czyli na tyle żeby stwierdzić coś więcej niż fakt, że jest to szklany zbiornik z wodą i czymś co pływa) i zachwyciłem się wręcz glonojadem którego tam spostrzegłem.
Bo w akwarium żyją sobie zwykłe rybki, które jak debile pływają sobie w tę i z powrotem, ganiają się jak głupie, zabijają się o sypane im co jakiś czas płatki dla ryb (nie wiem czy ta karma się jakoś specjalistycznie nazywa) oraz generalnie zachowują się jakby miały ADHD.
Ale są też glonojady. U mnie konkretnie dwa, takie duże, ciemne, w białe kropki. I taki glonojad to jest coś dopiero! Siedzi (głupie to trochę pojęcie w odniesieniu do ryby, no ale niech już zostanie) sobie przyssany do szyby, żre jakieś glony, oczyszczając zarazem to całe akwarium ze zbędnego syfu, odwrócony dupą (to też chyba niezbyt rybia nazwa, ale trudno) do całej reszty akwariowego społeczeństwa. Jego nie interesują dzikie baunsy jakichś welonów czy innych popierdzielających od szyby do szyby rybeczek, on zajmuje się swoim hobby, jakim jest lizanie szyby i delektowanie się glonikami. A od/doszybowe popierdzielacze też za bardzo się nim nie interesują, bo i po co.
I niby te rybeczki, które tak sobie pływają, żrą, ganiają się i zasrywają akwarium mają bogate życie pełne wrażeń, vixują, rozmnażają się każda z każdą i w ogóle carpe diem. Ale życie aspołecznego glonojada jest chyba nawet pożyteczniejsze. Bo jeśli już zasrywa akwarium, to chociaż trochę glonów zeżre. I zamiast żyć w ziągłym biegu, zapewne myśli i filozofuje. Hm, że to tylko ryba jest? A co, ryba też człowiek, nawet jak jest się rybą i nie ma się mózgu to kurde jak całe życie siedzi się z rozdziawioną paszczą zlizując glony to coś trzeba robić żeby się nie zanudzić, a skoro nie jest to wysiłek fizyczny jak w przypadku popierdzielaczy to glonojad chyba myśli. No bo jeśli nawet ma taki sam narząd myślenia jak te małe pływające rybeczki, a one pochłaniają jego zasoby na obmyśliwanie planu, w jaki sposób zapierdzielać przez akwarium tak, żeby nie zderzyć się z innym małym popierdzielaczem, to glonojad nie zaprzątając sobie głowy obliczeniami trajektorii swojego lotu (pływu? O_O) musi pochłaniać swoje zasoby myślenia na coś innego. Więc pewnie filozofuje. I pewnie już niejeden glonojad doszedł w swych rozważaniach do jakichś sensownych wniosków, może któryś wymyślił jakieś naprawdę interesujące teorie, tyle tylko że nie ma jak ich opublikować.
No, w każdym razie w następnym wcieleniu (jeśli taki myk jak wcielenia funkcjonuje) chciałbym być glonojadem. Bo on ma naprawdę fajne życie. I lepsze nawet niż Beata Kozidrak, bo ona tylko siedzi i myśli, a on siedzi, myśli i jeszcze czyści akwarium z glonów!
(zdjęcie z netu, co rzadko mi się zdarza, ale nie chce mi się latać z aparatem i robić zdjęcia akwarium. I założę się, że glonojadowi na moim miejscu też by się nie chciało. :P )