świat w swej brutalności potrafi cieszyć
fajny był to dzień. Stresik na historii sztuki przy prezentacji o Wersalu i moje przerywniki typu "och","ach" lub "tu siedział król","a tu spał Ludwik" :))) Potem chyba z półgodziny stania na przystanku, autobus, co mi kolano przytrzasnął i odjechał, no tośmy z Sylwetryną uznały to za Opatrznośc ii poszłam do niej na "pół godziny" uhm...o 22 wróciłam:P Fajno było. Oglądałyśmy "Chorych doktorów" i byłam nagabywana na wyjazd do Hiszpanii:)))
Dochodzę do jednego wniosku w swoim życiu. Jeżeli ktoś depcze Ci po piętach to albo przyspiesz kroku, albo mu powiedz, żeby przestał:) Proste no nie?
Happy shiny people.
Haha w ogóle jakoś na dobry nastrój mi się zebrało. Może to efekt stania o wpół do dziesiątej na ciemnych przystankach?
Zdj. z Młynnego, bo to już za 6 m-cy xD wcale nie lubię lata i upałów. Słoneczko mnie cieszy, a śnieżek niech się nie topi xD