kochanie.. 2:33, a ja nie mogę usnąć, więc napiszę..
i może zacznę od początku.. kiedyś.. był, sobie chłopak, gówniarz, niemający perspektyw, nieznający umiaru w niczym, pełen nienawiści, antypatii do świata.. i żył sobie, jak gdyby nigdy nic, nie zważając na otaczające go problemy ludzkie, piękno, wartości, jakie świat miał Mu do zaoferowania.. nie chciał się zmieniać, zawsze był sobą, i zawsze, ale to zawsze starał się ukryć problemy tam, gdzie nikt ich nie znajdzie - to miejsce to szuflada, i wiesz, do czego nawiązuję. mniejsza.. nadszedł czas wakacji, odpoczynku, rozluźnienia, jakie daje nam to głupie 60 dni.. w ciągu wakacji imprezował, imprezował tak długo, jak tylko mógł, aż pewnego dnia wrócił do domu, niczego jeszcze nieświadomy, żyjący swoim szarym, a jednak tak kolorowym życiem, wszedł na pewną stronę internetową, z czystych nudów, nie wiem, może ciekawości.. i spotkał tam pewną osobę, i nadal niczego nieświadomy zaczął z Nią rozmawiać, znalazł wspólny język. zaczęli rozmawiać coraz częściej, zwierzali się sobie, rozmawiali dniami i nocami, nie było dla Nich żadnej przeszkody, by dzielić się wszystkim, mimo, że nie mieli nic.. Jego wakacje zmieniły się o 180 stopni, zaczął bywać coraz częściej w domu, szuflada była coraz pełniejsza, ale już nie tych samych treści, co kiedyś.. szuflada wiedziała, i wie o tym, czego nikt nie wie i nigdy nikt się nie dowie.. mijały dni, tygodnie, miesiące, aż w końcu coś w Nim pękło, zaczął odczuwać dziwną pustkę w swoim życiu, jakby niedostatek, ubytek w Jego duszy.. podczas gdy rozmawiali, czuli się jakby.. jednością, mimo tego, że nic Ich jeszcze nie łączyło.. (właśnie zacząłem odczuwać zmęczenie, jeśli tekst nie będzie miał sensu, to sorki wielkie, kochanie:D).. i w końcu zaczęli rozmawiać o spotkaniu, brakowało Im rozmowy w cztery oczy, czułych gestów, ciepłych słów. gdy nadszedł dzień spotkania, chłopak nadal niczego nieświadomy, podczas podróży odczuwał lęk i mimo, że jechał z kolegą, nie dawał tego po sobie poznać. była noc, ciemna, spokojna noc, która zmieniła całkowicie Jego nastawienie do świata. godzina.. nieważne, chłopak wraz z kolegą stoją i czekają, aż dziewczyna przyjdzie, nagle z oddali wyłania się z koleżanką. w Jego oczach zaświeciło się światełko, którego nikt do tej pory nie widział, bo bardzo dobrze kamuflował swoje uczucia, słabości. kiedy tylko Ją zobaczył, serce zabiło Mu szybciej, w głowie Jego myśli szalały, jakby miał w niej bałagan z podartych strzępów papieru, nie potrafił złapać tchu. Ona, kiedy Go zobaczyła poczuła coś, czego nie potrafiła opisać.. i tak właśnie się wszystko zaczęło.. i może nie widywali się często, bo przecież co to jest 'marne kilka dni' spośród całego miesiąca.. ale nie - Im wystarczyła nawet sekunda, by udowodnić sobie, że są dla siebie warci więcej, niż wszystkie kamienie szlachetne oraz skarby jakie kryje Ziemia. mijały dni, miesiące, nie potrafią bez siebie żyć. I mimo, że nie zawsze jest kolorowo, tęsknota dobija bardziej niż niejedna bolesna rana, żyją sobie w najlepsze, bawią się życiem, piszą 'głupie' karteczki, na których widnieją tylko jakieś słowa; nie, to nie są zwykłe słowa.. to słowa, które napisała druga połówka, i dzięki nim, dzięki takim małym gestom czują się potrzebni, mimo dzielącej Ich odległości.. i mimo, że odjazdy od siebie bywają bolesne, potrafią się rozstać bo mają pewność, że znów do siebie wrócą. osobiście nie potrafię opisać tego, co czuję, gdy jestem przy Tobie, kochanie, bo jest to uczucie którym się darzymy jest dla mnie czymś niemożliwym, czymś, czego nie da sie opisać słowami, czynami, gestami, niczym.. jezus, 2:51, a ja już zaczynam pisać od rzeczy.. hmm.. tak więc może na dziś skończę tą marną opowiastkę, gdyż zaczyna mi to iść jak krew z nosa..:D
Mimo wszystko, moja jedyna, najśliczniejsza, najgłupsza, a zarazem najmądrzejsza, dziewczyno na świecie, która posiada najpiękniejsze oczy oraz uśmiech na całej planecie, albo i nawet wszechświecie, wysłuchaj tego, co mam Ci do powiedzenia..
Chciałem, żebyś wiedziała, jak cenna dla mnie jesteś, jak wiele dla mnie znaczysz, jesteś dla mnie niczym druga połowa jabłka, spadłaś mi z nieba, i dziękuję, że mogę 'mieć' kogoś takiego jak Ty, choć dobrze wiemy, że to nie kwestia posiadania, tylko tego, co siedzi w naszych głowach, albo bardziej sercach.. i choć czasem jestem takim skurwielem, że sam się nie rozumiem, wiedz, że ten skurwiel odkąd Cię poznał, kocha Cię tak bardzo, że dałby oddać za siebie życie, żebyś tylko była szczęśliwa.. Boże, sam już nie wiem co ja tu wypisuję:D aczkolwiek.. główny wątek tekstu chyba zrozumiesz.. i jeszcze raz - DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO, PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY, KOCHAM CIĘ NAD ŻYCIE, MOJA ŚLICZNA! <3
PS.. no, chyba jednak udało pobić mi się Twój rekord, kochanie.. Pozostało: 46.7% ;*
spadam już do łóżka, z rana trzeba wcześnie wstać, podczas gdy Ty będziesz sobie jeszcze słodko kimać, i mam nadzieję, że śnić o nas.. siemandero joł eloszka w takim razie, 5! :*:*:*
PS2. I wiedz jeszcze, że jesteś WSZYSTKIM, CO MAM NA ŚWIECIE!