Tak cudownie przyciemniłam to zdjęcie, że widać tylko moje nogi, hm, no cóż, bywa. W ogóle, lubię to zdjęcie:>
Muszę przyznać, że troszkę wygrałam walkę z lenistwem, już nie spędzam całych dni przed TV, zaczęłam czytać Makbeta, trochę porysowałam, czego już dawno nie robiłam, a przez moją bezsenność zrobiłam origami. Przede mną jeszcze nauka na sprawdzian z historii, fizyka, biologia, matematyka i wos, niezwykle miło. Żałuję tylko, że nie udało mi się porządnie wyspać w te ferie.
Ostatnio moje sny robią robią się coraz dziwniejsze. Zmutowane koniki morskie, podróże dookoła świata na rowerkach wodnych, rurki w buzi jako sposób leczenia, chodzenie z niemowlęciem po blokach w Halloween po cukierki i ta dziwna brama, która dość często mnie prześladuje w snach.
The pain of love in all of us, it hits you like a hammer.
The pain of love, we cant turn off, let's celebrate the drama.
The pain of love dont let it crush, we will be all forgiven.
The pain of love I wanna touch, without its not worth living.