Napór ze strony Drugiego Wymiaru, który obciąża mentalnie Królestwo Wiecznego Lodu, jest niestosowny i uciążliwy. Wbija się w granice krainy i pragnie zastosować zmiany na terenie, który nigdy nie polegał na innych żródłach, prądach i zasadach. Królestwo ma swoją charakterystykę i nie ulega ona przekształceniom od początku swego istnienia. Była od narodzin stałością. Powstanie było równoznaczne z pozostawieniem tego co powstało, w takim samym stanie, dopóki siła zewnętrzna nie zdoła użyczyć krainie swoistych naleciałości.
W tym momencie, zdaje się królowej, iż nastąpiło apogeum działań międzywymiarowych, czyli gorzej być nie może. Królowa znana ze swego wyśmienitego Trzeciego Oka, przeczuwa, że będzie musiała ponownie obmyślać plan ucieczki przed Ludnością Ziemską, która tłamsi mieszkańców Królestwa Wiecznego Lodu.
Pamiętny kontrakt z innowacyjnym rozwiązaniem, dotyczącym światłowodów, które były sprowadzane z Ziemskich Pól dla nielicznej ludności, pragnącej wyłamać się z obszernego schematu, okazał się klęską. Schemat ten natomiast jawił się jako wolność wyboru, której nikt w innej przestrzeni nie doznał. Ci, którzy odważyli się zaryzykować i zamówić światłowody, zostali po jakimś czasie zrzuceni ze Skarp Przygranicznych, za zły wpływ na Ideał Krainy. Należało zniszczyć zgniliznę, tkwiącą pod niepozornością kilku istot. Mówiono później o bezwzględności władczyni, lecz stwierdzono zbawienność tej cechy, gdy nad Lodową Krainą pojawił się deszcz szczęścia, napełniający ulgą tylko piękne dusze.
Jedna kreatura została odrzucona, gdyż nie doznała deszczowego szczęścia. Dlaczego miałaby żyć wśród istot, czujących się zawsze wyśmienicie i oglądać ich wiecznie zimne uśmiechy... Twór ten nie byłby w stanie poradzić sobie z taką myślą. Wszystko przez brzydką duszę. Tak, królowa okazała się kolejny raz estetką i to dość przesadną, lecz jak widać wyszło to na dobre dla całej krainy.
Jeśli chodzi o Brzydkodusznego, został on zesłany na Ziemię, gdzie panuje powszechne przekonanie, iż świat dąży do wszelakiego zła, a ludzie są nieszczęśliwi. Tam kreatura zazna względnego spokoju, spotykając swych sprzymierzeńców, wspólnie narzekając na swe marne i bezsensowne życie.
Jakaż to przewrotność dostosowania się do otoczenia.
Królowa stwierdziła, że zezwoli na dobrowolne zsyłanie istot królewskich, na Ziemski Padół, by zaznały jeszcze większego szczęścia, patrząc na smutek innych. Jest to możliwe dzięki temu, że owe istoty nie zostaly obdarzone współczuciem. Radują się z tego, że są szczęśliwsi od Drugiego Wymiaru.
Tak, one się do tego przyznają, bo to jest wpisane w ich istnienie.
-Królowo, a co z ludźmi? Czy oni też odczuwają radość i przyznają się do tego?
-Ludzie mówią, że mogłoby być lepiej, a jeśli jest już lepiej, to znów powtarzają formułkę dwudziestego pierwszego wieku. Są przeświadczeni o beznadziejności ich losu.
-A czy rzeczywiście ich los jest beznadziejny?
-To ich świat jest beznadziejny! A najlepsze w tym wszystkim jest to, że sami sobie tak go zbudowali, sami ustalili warunki, utworzyli grupy społeczne i nawiązywali, coś co nazywają przyjaźnią, coś na podstawie naszej zdystansowanej komitywy. Lecz ich komitywy są przesycone wzniosłymi ideałami, których w swym krótkim życiu nie zdołają dosięgnąć. A los... cóż ja mogę wiedzieć o ich losie? Przecież swój sama sobie przeznaczyłam i wiem co będzie dalej.
-W takim razie co będzie dalej?
-Wieczność! Soczysta Wieczność! A my, Rudy Łbie będziemy w niej trwać i trwać... aż nam się znudzi.
-A wtedy, co dalej? Wiesz?
-Nawet nie pytaj! Powiem ci, jak dorośniesz, czyli za jakieś dwieście trzy lata.
Obraz wykonała Zdolna Literka ; KLIK