Jak zazwyczaj bywa w Lodowej Krainie, wczorajszym dniem kolejna istota została wrzucona do głębin bezkresnych, z których nie ma powrotu. Są one niczym podlodowcowe więzienie, gdzie ukarane za wkroczenie na tereny królestwa kreatury z innych wymiarów, zostają pozbawione jakichkolwiek praw, nawet na swym macierzystym poziomie egzystencji. Królowa zazwyczaj nie chce wysłuchać marnych tłumaczeń owych stworzeń, gdyż jej Trzecie Oko jest w stanie, w ciągu nanosekundy wykryć najmroczniejsze zakamarki duszy, co za tym idzie, tworzy wykres charakteru i czasem próbuje wyciągnąć z niego coś dobrego. Zazwyczaj tego rodzaju przedsięwzięcia kończą się fiaskiem, gdyż każda istota, która przekracza Królewskie Granice, posiada jedną cechę wspólną, zgubną dla swego losu. Pragnienie odkrycia tego, co nie powinno wydostać się za pewien, określony okręg, przełamanie bariery, o której nie ma się pojęcia. W tym momencie wykryto zasadę działania osobowości, albo twór ma niskie mniemanie o sobie, lub też powstaje myśl o swoim wybitnym geniuszu i oryginalności indywidualnej.
Najczęściej spotykana i przekreślająca istotę w oczach królestwa, jest ta druga postawa. Rada Najwyższa przestrzega przed nawet najbardziej ukrytym samochwalstwie. Ta dolegliwość i tak się wyleje, prędzej lub później. Łatwo się dostrzega, gdy ktoś ma ochotę przewyższyć kogoś lub komuś dorównać, aby stać się bardziej podatnym na wpisanie do swojej książeczki kolejnego sukcesu, nawet jeśli do końca nie wiedział co zrobił, gdyż teraz najważniejszy jest idealny wynik i oryginalizm, który znacznie różni się od oryginalności. Choć Królestwo Wiecznego Lodu jest bardziej skłonne do wpisania w Księgę Słów, terminu pomysłowość ponadprzeciętna, z tego względu, iż po szczegółowych badaniach stwierdzono, że każdą istotę wyróżnia oryginalność, bo jest jedynym egzemplarzem. Natomiast pożądanym nabytkiem jest wspomniana wcześniej pomysłowość i twórcza koncepcja, nawet na ustawienie kryształowych kielichów w kredensie przypominającym syntezę secesji i gotyku. Drugowymiarowe stworzenie dostało kolejny raz nową plakietkę od Czwartego Wymiaru.
Na krańcu Głównego Dziedzińca, od północnych fal powietrza, powstaje nowe dzieło rzeźbiarskie, którego autorem okazał się przybyły poprzedniej nocy gość. Widocznie tak bardzo jest podobny do mieszkańców Krainy Lodu, że żadna tubylcza istota nie zorientowała się, że ktoś wkroczył przez Lodowe Bramy do mroźnej idylli. Królową nie zdziwiłby fakt, że postanowiono uwidocznić indywidualne pragnienie kreacji i poddania się sztuce na terenie zamkowym, lecz artysta był ubrany nadermodernistycznie, jak na mieszkańca królestwa. Czwarty Wymiar nie chodzi w butach, o nie! Podejrzewano, iż stworzeniu było bardzo zimno, lub owy mężczyzna nie zapoznał się z zasadami Królestwa Wiecznego Lodu. Zapewne jest to człowiek z Ziemskich Stron, ponieważ ma lekko zarumienioną twarz przez wpływowe promienie słoneczne, okalające nie do końca Błękitną Planetę. Powstała również teoria o jego praktykach wyjścia z siebie, co w wyniku pomyłki lub braku harmonii przyczyniło się do przeskoczenia dwóch poziomów świadomości. Nie do końca wiadomo dlaczego królowa zadecydowała, aby nie zrzucać wędrowca do Lodowych Czeluści, lecz z pewnością toczy się teraz bitwa w jej umyśle między estetycznym wyrachowaniem i wytyczonymi zasadami a umiłowaniem Piękna Wszelkiego Bezpostaciowego, które często zostaje nieujarzmione, chaotyczne, bezpodstawne i dzikie.
Jeśli chodzi o rzeźbę, jest to niepojęty monumentalizm formy i prostota głębokiej treści. Na dziedzińcu jawi się postać człowieka, utworzonego z bryły lodu, pochodzącego ze Śniegowych Pól Dziecięcej Histerii. Twór nie posiada rysów twarzy, jest bezładny, sprawia wrażenie ciężkiej sterty marmuru, bije od niego złowieszcza aura oraz powierzchowna szlachetność. Rzecz to niesamowita, iż władczyni pozwoliła temu 'czemuś' tutaj pozostać, gdyż całkowicie dzieło odbiega od wcześniej przyjętych kanonów gustu i doboru.
Beztroskie dzieci, z czystej lecz opanowanej i wypracowywanej chłodem ciekawości, zebrały się wokół rzeźby i z wielkim zdziwieniem na bladych twarzach, zaczęły tańczyć przedziwny taniec złości i umiłowania, rozpaczy i radości, dźwięki wprowadzały w dwusekundowy trans i sekundowe rozbudzenie oraz świadomość, niskie i wysokie tony przeplatały się w równych odstępach, a rytm, powstały przez melancholiczne tupanie małych stóp o lodowe podłoże, stawał się coraz bardziej niepokojący. Kryształki lodu obijały się o gładką powierzchnię rzeźby i nieposkromionym łupaniem, wybijały samoczynnie linie i kształty. Po chwili można było zauważyć formujące się zdobne litery, następnie słowa, które okryły całe dzieło. Najbardziej widocznymi wyrazami, na lewej ręce lodowej postaci, stał się napis 'wybujały idealista'. Teatralna scena stopniowo ciszą się osłaniała, dziecięce oczy opuściła mglista powłoka, a poboczny obserwator czym prędzej powrócił do swego domostwa, z niechęcią do stworzenia sensacji i rozgłosu. Potężna rzeźba w jednym momencie rozpadła się na drobne kawałki, które następnie stworzyły czterometrowy Staw Krystaliczny, stanowiący w tej chwili ozdobę dla reprezentacyjnej części, a jednocześnie budzący chwilową grozę niepewności.
[Obraz Zdjęciowy utworzyła Zdolna Literka]