Pierwszego Listopada 2018
Każdy z nas ma swoją definicję rodzeństwa, w moich wspomnieniach moje dzieciństwo u jej boku było czymś czego nikt mi nigdy odbierze. Z żalem i jednocześnie z uśmiechem na twarzy wspominam wszystkie te piękne chwile, których doświadczyłem dzięki jej poświęceniu i zaangażowaniu. Przez dwadzieścia lat swojego życia zbudowała ogromny fundament tych dobrych wartości, których nie bała się przekazać dalej.
Była dzieckiem, nastolatką a przez krótki okres młodą kobietą, która żyła tak jak żyje każdy z nas, ale nie każdy potrafił tak podejść do drugiego człowieka, zrozumieć go bez słowa czy po prostu bezinteresownie pomóc, wielu z was by ją polubiło, a ona sama dałaby się polubić.
Gdyby mogła teraz być tu ze mną i z cała rodziną i mogłaby przyglądnąć się temu wszystkiemu z boku, jestem pewien, że byłaby poruszona faktem, że tak wielu obcych ludzi jest w stanie dostrzec to co przez ten cały czas dostrzegaliśmy my. Byłoby jej przykro, że wyrwano jej z garści dekady dalszego życia.
Już kiedyś czułem, że coś jest nie tak, zwłaszcza po 12 maja zacząłem rozumieć dlaczego kiedyś nie potrafiłem sobie wyobrazić przyszłości, to jak zły sen, ale to prawda. Jako 16/17 latek często myślałem jak to będzie kiedyś i do pewnego momentu potrafiłem sobie wiele sytuacji wyobrazić, ale tej jednej ściany przejść się nie dało. Nie widziałem w swoich wyobrażeniach starszej Paulinki, tak jak ktoś by mi coś zabrał zanim rzeczywiście harmonia czteroosobowej rodziny została zaburzona.
Chciałbym jej tyle przekazać, o wielu rzeczach była pewna, bo wiem, że skoczylibyśmy za sobą w ogień bez zastanowienia, ale to jest i było tak oczywiste. Chciałbym jej powiedzieć jak wiele zmieniło jej odejście, jak wiele zmieniło to w samych nas, w mojej mamie, tacie i we mnie. Chciałbym, żeby wiedziała, że wszystkie te lata bez niej są stracone, żeby wiedziała o tym, że to nas bardzo zatrzymało.
Przez całe swoje życie, nigdy nie wyobrażałem sobie stanu z jakim przyszło nam się zmierzyć, chociaż w chwili kiedy to ktoś zupełnie obcy stracił tchnienie zaczęły pojawiać się pewne pytania co do których nie potrafiłem się w żaden sposób odnieść.
Dziś już wiem, wiedziałem to już osiem lat temu jak realnie nieprzewidywalne potrafi być życie, jak precyzyjnie potrafi uderzyć prosto w ten schowany głęboko w świadomości, ukryty punkt, którego wszyscy się obawiamy.
To ogromna lekcja, największa życiowa lekcja z którą podróżuję do tej pory, największym morałem tej lekcji jest fakt, że nigdy w życiu nikt ani nic nie może być pewne, bezpieczne ani zrozumiałe.
Dlatego gdybym tylko miał możliwość, to zanurkowałbym ponownie wstecz, wiele, wiele lat, żeby móc z tą "nową" świadomością przejśc przez swoje życie ponownie, żeby za moim pokojem tak jak sprzed laty tętniło życie, żeby Paulinka której wszędzie było pełno mogła nadal cieszyć się ze słońca, z obejrzanego dobrego filmu, żeby miała szansę poznać i zwiedzić ułamek świata. To mnie boli najbardziej i najwięcej żalu i gniewu dusi ta świadomość, że to wszystko ją ominęło ostatecznie, bez żadnego ostrzeżenia, ani bez ziarnka szansy na dalsze spełnianie marzeń, na dalszy rozwój, na dalsze życie.
_______________________________________________________________
Pierwszy Listopad jest jak co roku dla wielu ludzi ich indywidualną kulminacją wspomnień, są też ludzie dla których jest to codzienna chwila przed zaśnięciem. Najbardziej jednak żal mi ludzi, którzy mają siebie na co dzień, pod ręką, a nie potrafią wycisnąć ze swoich relacji tego co najpiękniejsze.
Wykorzystanymi słowami w utworze jest tekst jednej z ulubionych piosenek Paulinki, który jak by się mogło teraz wydawać nabrał po jej odejściu zupełnie nowe znaczenie.
__________________________________________________________________________________________