Nienawidzę ludzi, którzy mówią mi żebym się otworzył na innych, zaczął okazywać uczucia...
Spytacie dlaczego. Ano dlatego, że gdy już zbiorę w sobie siły i powiem o tym co myślę, co czuję, czym żyję to ta druga osoba się zamyka, nie ma dla mnie czasu i po prostu ma mnie w dupie. Wtedy czuję się jak but, taki stary zniszczony, schodzony i nikomu niepotrzebny, zbędny dodatek do odzieży. Ale w końcu każdy sobie o nim przypomni kiedy będzie zimno... lecz czy dalej będzie pasował na stopę? Zastanówcie się.