Na ulicach szaleje burza, ale Ty wciąż nie uciekasz. Przyglądasz się i czekasz, aż spadnie deszcz, i te słowa nie sprawią, że pozostaniesz suchy, albo otarte łzy z otwartego nieba. Nie Ci utonąć, kiedy woda Cię zgarnie. Będę walczyć, a deszcz będzie podążać za Tobą gdziekolwiek się udasz. Chmury czarnieją i grzmot się przetacza. Widzę błyskawicę...
Kiedy świat otoczy Cię, sprawię, że odejdzie malując niebo promykiem nadziei. Spróbuję Cię ocalić, pokryję szarość tym oto promykiem. Teraz nie ma już odwrotu od tego, co zrobiłeś. Wiem, że jest za późno, aby zatrzymać zachodzące słońce. Widzisz cienie na odległym świetle i czujesz, że nigdy nie będzie w porządku. Nie zostanę w tyle, gdy ściany zaczną się walić, bo będę się jakoś wspinać. Ujrzę niebieskie niebo... Niebieskie niebo...