W Klukach byłam dopiero o godzinie bodajże 10.30, mimo, że wyjechaliśmy o 8.30 (: Oczywiście pomijam fakt, że GPS prowadził nas przez jakiś las i że w końcu go wyłączyliśmy i dojechaliśmy bez jego pomocy. Zadzwoniłam do Hanki, aby już wychodziła, a tu proszę!- ona już czekała na nas przy drodze.
*
U mnie w domu :
:wchodzimy do kuchni:
Mama : Chodźcie, obiad Wam nałożyłam.
Hanka patrzy, a tam mięso o_O
Ja : Mamo, ale ona nie lubi mięsa.
:wytrzeszcz:
M: Jak to? Ej, to trzeba było mówić szybciej.
J: Ale ja nie wiedziałam, co będzie dzisiaj na obiad.
H: Jak jestem w gościnie, to nie wydziwiam. (:
: jesteśmy u mnie w pokoju, patrzę, a Ona zjadła wszystko. Widzicie? Po pięciu latach Hanka zjadła mięso! (:
*
14:42
M; Kurde! Ja nie wiem, czy ten nasz pociąg przyjedzie.. A może ten wcześniejszy, to był do Władysławowa?
: słyszymy jakiś damski głos :
- Pociąg z Gdyni na Hel [ w tym momencie krzyknęłam 'nareszcie'] ma opóźnienie o piętnaście minut.
Załamałam się. O_o
M; Ej, Hanka.. A co, jeśli nie otworzymy tych drzwi? Oby ten nowy przyjechał, nie ten stary.
Mija piętnaście minut i nadjeżdża pociąg.
M; JEST! TEN NOWY JEDZIE, TEN NOWY JEDZIE! Ale to i tak nie zmienia faktu, że Ty otwierasz drzwi.
*
H : To jest Zatoka Pucka, nie?
M: Nie, to morze
Jakaś Pani, która siedziała obok ; To zatoka.
M; Ja tu nie mieszkam! :głowa w drugą stronę i śmiech.
M; Ej, ale niektóre pytania na formsie są naprawdę dziwne, nie? Ktoś ostatnio zadał mi pytanie, czy jak jadę samochodem, bądź pociągiem, czy lubię język wystawiać? o_O
H: Czekaj, zobaczę : otwiera okno i wystawia język, mówiąc, że to lubi:
M: :śmiech:
M; O, Władysławowo. Chodź, wysiadamy.
Pani : Władysławowo jest dalej. Tu jest Swarzewo.
M i H: :śmiech:
*
Władysławowo :
M: Kurde.. Nie pamiętam, gdzie ten lunapark był.
: staje na palcach i szuka diabelskiego młynu:
M: WIDZĘ!
Wchodzimy i za wstęp trzeba było zapłacić złotówkę. Daję więc kasę ochroniarzowi.
O : Nie, broń Boże! Chcesz Ty, żeby mnie zwolnili? Tutaj, tej Pani daj.
: daję więc 1zł tej kobiecie :
O : Przecież tu są kamery. Wszystko widzą! : śmiech :
M : Ale jednak jakiś napiwek!
: śmiech :
O: No tak, tak! Haha!
*
Jesteśmy na kolejce górskiej.
H : Chodź do tego pierwszego wagonika.
M : Nie, chodź do tego drugiego.
Jakiś Pan : A ten pierwszy, to ma pusty być? o_O
M: :załamka:
Wsiadłyśmy więc do tego wagonika, co ten koleś wskazał.
Inny Pan: Tylko uważajcie, żebyście nie wypadły.
M : CO!?
P : Jakby co, to tam z tyłu są hamulce, to zahamujesz.
M; A JAK NIE!?
Ruszyłyśmy. Hanka siedzi poważna, a ja krzyczałam. O_O
na końcu przejażdżki;
M ; Powiem Ci, że słaba ta kolejka była.
Parę minut później ;
H: CHODŹ NA TAJFUNA!
M: Jakiego tajfuna? Ja mówię na to młot.
H: Chodź, idziemy!
M: Nie, bo jeszcze w gacie narobię, i co wtedy?
H: Chodź!
Poszłyśmy. Zajęłam więc z nią miejsce i byłyśmy już zapięte.
M: Ej, ja chcę stąd wyjść.
O,ja. I wtedy się zaczęło! Hohoho! Sorry bardzo, ale ja nie krzyczałam tak głośno, jak ta babka, co siedziała obok mnie.. Pf. Jeszcze w szpilkach była. o_O
/ ciąg dalszy nastąpi, bo mi się wszystko nie mieści. ;c