Mimo, że wszystko mam już poukładane to i tak cały czas czuje, że coś się mnie trzyma i nie mogę być do końca spokojna. Ja jebie, co jakiś czas mam takie dni, że dosłownie wszystko mnie denerwuje, nawet ja samą siebie. Nie wiem co się dzieje, ale to jak zawsze miałam wyjebane we wszystko, tak teraz przemuję się praktycznie wszystkim. Nie potrafię wyobrazić sobie następnego dnia, ciągły stes mnie już wykańcza. Zastanawiam się czasem co by było gdybym jednak nie przeżyła. Matko, tak chcę cofnąć czas, wszystko było inne i lepsze. Serio, chociaż czasy namiotów haha. Nie jestem już w stanie nic ogarnąć, boję się jedynie, że znowu zawalę szkołę. Sama tego chciałam, jest super:)