"fajnie jest oceniac kogos tak mega negatywnie nie znajac go za grosz;/"- dziwne jest tylko to, że ja zawsze dpstawałam za to reprymendę, gdy nie chciałam się w ogóle wypowiedzieć na temat osoby, której nie znam...
Było dobrze, ale jak to Anna Jantar zaśpiewała "nic nie może przecież wiecznie trwać", miło jest się dowiedzieć, że "wolę poadać z kimś innym na ten temat", od swojego jedynego przyjaciela, bo miło jest tak super zakończyć dzień, który miał być super, czuć się jak skończony udup, wśród ludzi, których się zna...Ale rzecz jasna, rozmowa nie jest potrzebna, bo lepiej napisać, bądź przemilczeć, szkoda zachodu, żeby poruszyć ciężki temat albo jeszcze lepiej zbyt ulubionym słówkiem "nic". Jeśli to wszystko ma na tym właśnie polegać, to dziękuję bardzo za to, nie potrzebuję takiej formy przyjaźni, z przyjacielem owinno się umieć i przede wszystkim chceć porozmawiać na KAŻDY temat, bez wyjątków, a nie robić sobie kastingi, kto spośród tych ludzi, którzy Cię otaczają zasługuje na poznanie tego co leży Ci na sercu. Jeśli to czytas, to świetnie, cieszę się. Użyłam Twojego sposobu na wyrzucenie z siebie wszystkiego, ale nie, nie z powodu, że nie umiałabym Ci tego powiedzieć prosto w twarz, z powodu, że chyba nie umiałabym z sioebie niczego wydusić, w gardło zcisnęły by mi łzy. Chciałbym się dowiedzieć naprawdę co o mnie myślą Ci co rzekomo mnie tak cholernie uwielbiają, mimo, że nie byłyby to same pochwały, ale na tym właśnie polega życie, żeby zauważać swoje błędy i je naprawiać, tylko co w sytuacji, gdy ich nie zauważamy?! To wtedy człowieczku jesteś w dupie, w totalnej dupie.
Ociekało mlekiem i miodem, chyba aż za bardzo i zbyt intensywnie, bo na dzień wczorajszy go zabrakło, a może po prostu był on przelany na kogoś innego?
Jakim sposobem mam się z kimś zaprzyjaźnić skoro go nie widuję, a wręcz jestem odsuwana?
Zapowiada się zły dzień, olewam pieprzone ognisko, na którym nie będę mile widziana, nie mam ochoty na słuchanie szeptów na czyjś może i mój temat, skończyło się, mam dość. Wóz albo przewóz.